

Studiuje.euPolitykaAntidotum na Kryzys
Antidotum na Kryzys

Jesteśmy jedynym państwem na świecie którego rząd nie uchwalił ani jednej ustawy mającej zminimalizować skutki kryzysu. Wszystkie kraje Europy Zachodniej zwiększają deficyt budżetowy po to aby pomóc swoim obywatelom, którzy przecież nie ponoszą odpowiedzialności za naganne zachowanie amerykańskich bankierów i polityków nie potrafiących ukrócić ich chciwości. U nas budżet traktowany jest jak świętość. Premier Donald Tusk postanowił poudawać wybitnego ekonomistę i zachować się dokładnie odwrotnie jak reszta świata wprowadzając politykę „cięcia wydatków”. Ale to wcale nie oznacza że partia rządząca nie ma recepty na kryzys!!!!!
Otóż lekiem na całe zło ma być zakaz finansowania partii z budżetu państwa. Politycy PO już od dawna forsowali ten pomysł wmawiając obywatelom że „okradanie ich” w czasie kryzysu jest niemoralne dlatego ten proceder trzeba zlikwidować. Projekt ten upadł bo oprócz Platformy Obywatelskiej żadne ugrupowanie nie chciało go poprzeć. Myli się jednak ten kto myśli że politykom rządzącej partii zależało na wprowadzeniu tej ustawy. Od początku przecież wiadomo było że nie zostanie on zaakceptowany przez Pis,SLD i PSL. Można powiedzieć śmiało że PO chciało aby wyżej wymienione partie zablokowały ten pomysł. Właśnie po to aby używać taniej propagandy w stylu „my chcieliśmy dobrze ale nam nie pozwolono”. Muszę powiedzieć że jest to dosyć sprytne zagranie w kontekście zbliżającej się kampanii do europarlamentu. Po co inwestować w billboardy i spoty skoro takie rozwiązanie jest tańsze i bardziej skuteczne. Tego typu działania są oczywiście pełne hipokryzji zważywszy na bierną postawę rządu wobec kryzysu. PO nie chce wspomóc obywateli zwiększając deficyt ale pragnie uwolnić ich od tego strasznego „obciążenia” jakim jest finansowanie partii z ich podatków. Społeczeństwo na sumie stanowiącej minimalną cześć budżetu nie zyska . Za to skorzystałoby największe ugrupowanie w Polsce.Nie mówi się o tym w jaki sposób finansowane były by partie gdyby zlikwidowano im dostęp do państwowych funduszy. Otóż każdy obywatel jeśli tylko by chciał miałby prawo przeznaczyć 1 procent swojego podatku na konto formacji najbliższej jego sercu. Cudowne rozwiązanie? Nie do końca bo 1 procent podatku zamożnego człowieka nie równa się 1 procentowi pobieranemu od dochodów np. mniej wykwalifikowanego i co za tym idzie biedniejszego obywatela. Istnieje duża prawdopodobność że na wolnorynkową partię postulująca obniżanie podatków dla najbogatszych częściej będą głosować obywatele o zasobniejszym portfelu niż na ugrupowania głoszące sprawiedliwość społeczną. Taki system doprowadziłby do powstania rożnych patologii. Uzależniłby politykę od biznesu. Przyczyniłby się do rozwoju korupcji i niebezpiecznego lobbingu politycznego. Koszty walki z korupcją pokrywane były by przez podatników choc podobno to właśnie w ich interesie rząd działa. Po za tym PO wie że obecnie ma duże poparcie społeczne, prowadzi w sondażach i siła rzeczy większa ilość wyborców przekazywałaby swoją część podatku właśnie na nich. Pisząc ten artykuł uważnie śledzę burzliwą debatę na temat przyjęcia przez sejm projektu Lewicy dotyczącego jedynie zmniejszenia subwencji budżetowych na partie. W praktyce wyglądałoby to tak że im większa i bogatsza partia tym większe dotacje zostaną jej odebrane. Oczywiście dla Platformy Obywatelskiej nie jest to rozwiązanie dobre z punktu widzenia ich interesów ale mimo wszystko mam nadzieję że naciski opozycji przyniosą zamierzony efekt.
Bartosz Oszczepalski
fotografia:www.img.interia.pl
