Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej...
fb
 

WŁASNA FIRMA BEZ ZUS! WWW.INKUBATORKIELCE.PL  Tel. 666 640 460

Imprezy w tym tygodniu

    więcej...

     

     

     

     

    Drugie życie w Internecie.


        W dobie ciągłego rozwoju Internetu, stwarza się nam – użytkownikom –  wiele nowych możliwości. Oprócz wykorzystywania sieci do celów informacyjnych czy naukowych, możemy pisać blogi, kontaktować się z ludźmi z drugiej półkuli w ciągu kilku sekund, uczestniczyć aktywnie w działalności portali społecznościowych i tym samym... prowadzić drugie życie.

    Zawsze mnie zastanawiało, czemu ludzie kłamią (tak, to jest rodzaj kłamstwa) w Internecie. Zjawisko to jest wielce popularne, ale podejrzewam, że jego najlepsze chwile są już za nami. Łatwo nas zlokalizować z każdego miejsca na ziemi. Nikt i nic nie ukryje się przed dociekliwością ludzką. Możemy udawać kogoś, kim nie jesteśmy, możemy występować na czatach i forach pod różnymi nickami, a mimo to wiadomo, że jesteśmy jedną i tą samą osobą. Jaki jest więc tego sens? Czy chcemy coś udowodnić osobie po drugiej stronie monitora? A może chcemy zwrócić na siebie powszechną uwagę? Dogryźć komuś? Kogoś „wkręcić”? Pytanie tylko – po co.

         Nie zaprzeczam – nie da się żyć bez kłamstwa. Jeśli usłyszycie, że ktoś nie kłamie – z reguły właśnie wtedy to robi. Kłamstwo jest wpisane w nasze życie tak samo jak potrzeby fizjologiczne. Grunt, by było to kłamstwo w dobrej wierze – jest to jedyny jego usprawiedliwiony rodzaj. Jeśli kłamiemy, by kogoś zranić lub usiłować to zrobić – od razu chce się pogrozić palcem. Niejednokrotnie usiłowano „dokopać” mi w sieci. I dobrze. Jak to ktoś kiedyś powiedział - „trza być twardym, nie miętkim”,  to nas wzmacnia wbrew pozorom. Jak mówiłam – nic się w Internecie nie ukryje. Co najwyżej możemy potem unikać tych dogryzających nam ludzi – i to chyba najlepsze wyjście. Taka mała profilaktyka.

        Internet stwarza możliwości podszywania się pod innych – możemy sobie, niczym w internetowej platformie Second Life – stworzyć drugie, lepsze życie. Mogę być na przykład drugą Angeliną Jolie albo Elvisem. Dobrym na to przykładem są między innymi fikcyjne konta na jednym ze znanych portali. Tylko czy taka pseudoegzystencja ma sens? Czy nie lepiej zająć się sobą w swoim prawdziwym życiu? Bo widzicie, drodzy czytelnicy, mało kto docenia to, co spotyka go w życiu. Nie wiem, czy się nudzi, a może po prostu żywi się swoją bytnością w sieci, ale powinien wziąć się w garść i dać sobie święty spokój z udawaniem kogoś, kim nie jest. Normalne życie jest bardziej nieprzewidywalne i niesie ze sobą o wiele więcej niespodzianek od losu, co czyni je ciekawszym od życia wirtualnego.

        Na pewno znacie grę The Sims. Tak, to ta, której trzecia część robi na świecie furorę. Sama jestem od niej w pewien sposób uzależniona. Miło być czasem długonogą, ultraszczupłą blondyną w seksownych ciuszkach, cieszącą się powodzeniem wśród simowej płci przeciwnej, a nie przeciętną studentką. Ale na dłuższą metę jest to tylko symulacja. A ja mam swoje życie, do którego wracam po wyłączeniu gry. Mam swoich własnych, realnych znajomych, swoją realną rodzinę i jak najbardziej realnego kota, który ma w nosie to, jak wyglądam i co robię. Dla niego jestem sobą – kobietą, która go karmi, sprząta mu kuwetę, dba o niego. On nikogo nie udaje. I nie udaje, że chciałby udawać. Bo kim miałby być? Garfieldem?

        Reasumując – drugie życie jest mi niepotrzebne. Wolę zająć się tym, czym zajmowałam się do tej pory – studiowaniem, życiem towarzyskim, pisaniem. I myślę, że najlepiej będzie dla nas wszystkich – choć to nierealne – jeśli wszyscy zrobią to samo. Dla własnego zdrowia psychicznego. Dbajmy o higienę naszych mózgów, kochani. Warto.

    Karolina Furyk

     

    Fot. http://farm4.static.flickr.com/3557/3522483194_7805aeee2d.jpg


    Kontakt z redakcją:
    redakcja@studiuje.eu

    Polityka Cookies

    Dział reklamy:
    biuro@studiuje.eu
    tel: 783 748 740