Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej...
fb
 

WŁASNA FIRMA BEZ ZUS! WWW.INKUBATORKIELCE.PL  Tel. 666 640 460

Imprezy w tym tygodniu

    więcej...

     

     

     

     

    Wywiad z Andrzejem Piasecznym


    Rozmowa z absolwentem kieleckiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej, znanym muzykiem – Andrzejem Piasecznym. Jego koncert na Kadzielni z okazji Dnia Strażaka '09 przyciągnął tłumy. A jaki jest sam Andrzej Piaseczny? Rozmawiała Karolina Furyk.

    Studiuje.eu: Dzień dobry. Witamy ponownie w Kielcach.

    Andrzej Piaseczny: Jak to ponownie? Ja tu mieszkam! (uśmiech).

    Studiuje.eu: Działa Pan na polskiej scenie muzycznej od ponad piętnastu lat. Pana płyty pokrywają się platyną, ostatnia również. Jaka jest Pana recepta na sukces?

    Andrzej Piaseczny: Nie ma żadnej recepty tak naprawdę. To znaczy nie w tym zawodzie, dlatego że być może, albo nawet z całą pewnością w innych krajach jest troszkę inaczej. U nas ten rynek muzyczny jest tak ukształtowany, że może nie każdą piosenką, ale każdą płytą trzeba walczyć o swoją pozycję. Nawet jeśli się tę pozycję ugruntuje jakoś, to jest to kredyt bardzo krótkotrwały. Ale nie żalę się tym co mówię, po prostu tak jest i już. Jeżeli w ogóle jest jakaś recepta, to taka, żeby się nie niecierpliwić i nie obawiać takich sytuacji, kiedy jest gorzej, bo one są nieuniknione. Więc jeszcze raz – jeżeli jakiejkolwiek recepty można szukać, to po prostu robić swoje i nie przejmować się tym, że raz jest tak, a raz inaczej. Tak naprawdę po prostu trzeba się cieszyć każdą chwilą, która wychodzi, ale nie ciąć się z powodu tego, że coś nie wychodzi.

    Studiuje.eu: Czyli w sumie warto znaleźć złoty środek...

    Andrzej Piaseczny: Środek jest we wszystkim bardzo opłacalny. Jest natomiast tyle samo opłacalny, co trudno osiągalny.

    Studiuje.eu: A śpiew w duecie, tercecie? Bardzo mi się podobało wykonanie piosenki „Freedom” na Różach Gali w 2007 roku. [Z Łukaszem Zagrobelnym i Arturem Gadowskim – przyp. Redakcji] No i arie operetkowe... Lubi to Pan?

    Andrzej Piaseczny: Jasne! Z jednej strony oczywiście, każde wyzwanie, któremu można sprostać to fajne doświadczenie, jest czymś nowym, jakąś odskocznią. Warto się tego wszystkiego podejmować. Z drugiej strony nie warto myśleć o sobie w ten sposób, że jest się zdolnym do zrobienia wszystkiego, w sensie wokalnym również. Już odcinam się od robienia szpagatu na lodzie. Doskonale zdaję sobie sprawę, że są geniusze, ale takowi bardzo rzadko się rodzą, a cała reszta musi osiągnąć to, co udaje im się osiągnąć – pracą. Ciężką czy lekką, ale PRACĄ. Są takie rzeczy, których po prostu wypracować się nie da.

    Studiuje.eu: Dostaje Pan za swoją pracę wiele nagród. Co było dla Pana największą nagrodą w czasie trwania kariery muzycznej?

    Andrzej Piaseczny: Nie „wiele”...

    Studiuje.eu: Ja bym powiedziała, że wiele! A Bursztynowy Słowik?

    Andrzej Piaseczny: Paradoks polega na tym, że kiedy ten sukces w przeszłości był w moim wykonaniu największy, to z perspektywy czasu muszę powiedzieć, że niestety ja nie potrafiłem wcale śpiewać. Więc oczywiście sukces cieszy zawsze, każdy, ale trzeba na niego zdrowo patrzeć. W zdrowy sposób. Ja staram się na siebie tak patrzeć. Co jest największą nagrodą? Nie statuetki, nie miejsce na podium. One gdzieś tam powodują, że faktycznie plasuje się wykonawców na drabince wyżej czy niżej, ale największą nagrodą jest realizowanie się. Czasem to jest reakcja na koncertach, czasem to jest ilość sprzedanych płyt, czasem maile, jakie się dostaje. Czasem, jak w moim przypadku, jest to wyraźna zmiana odbiorcy w kierunku osób troszkę starszych. Mnie to cieszy. Ja się oczywiście wcale nie obrażam na nikogo, kto jest mi przychylny, ale też mam świadomość tego, że piętnastolatki, które przejawiają prawdziwą chęć rozumienia tego, co się śpiewa, a nie jedynie powtarzanie piosenki, bo jest ona hitem, to rzadkość.

    Studiuje.eu: Trafia Pan do odbiorców z każdej kategorii wiekowej.

    Andrzej Piaseczny: To kwestia muzyki, jaką wykonuję. Jak mówiłem – nie obrażam się na nikogo, ale czy nagrodą jest ilość tych ludzi? W pewnym sensie tak. W moim w przypadku to, że zaczęli mnie słuchać starsi ludzie, jest dla mnie największą nagrodą.

    Studiuje.eu: Co Pan sądzi, jako były reprezentant Polski, o konkursie Eurowizji? Czy Polska ma szansę na pierwsze miejsce?

    Andrzej Piaseczny: Przykład Edyty Górniak wskazuje na to, że być może cuda się zdarzają, ale na cuda nie należy liczyć. Kiedy Edyta występowała na festiwalu Eurowizji, to był pierwszy występ kraju z bloku wschodniego w festiwalu. Wtedy ten występ – nie ujmując nic oczywiście wykonaniu Edyty, które było bardzo udane – miał otoczkę trochę taką quasipolityczną. Stąd też takie noty, jakie dostała. Po pewnym czasie, długim czasie, ten festiwal ze względu na rozczłonkowanie krajów postsowieckich, gdzie publiczność zaczęła głosować sama na siebie, jest również jakąś otoczką polityczną obdarzony. Czy mamy szansę? Nie wiem. Ale chciałbym powiedzieć, żeby – oczywiście z perspektywy człowieka, który tam był, powalczył, przegrał, przyjechał na tarczy i miał z tego powodu bardzo wiele problemów – żeby to broń Boże ludzie nie dawali się ponieść takiej  potrzebie przywalenia komuś, komu się nie udało. Nie udało się po Edycie nikomu, niezależnie od tego, które miejsce zajął... Jedynie Ich Troje się udało w pewnym sensie, bo dostali bardzo wysoką notę. Natomiast niezależnie od tego, czy była to Ania Jopek, czy był to zespół Blue Cafe, czy byłem to ja – nietrafiony – nikomu się nie udało. Nie wódźmy się więc na pokuszenie przywalenia komuś.

    Studiuje.eu: Ale dlaczego nietrafiony?

    Andrzej Piaseczny: Dlaczego? Dlatego, że postawiłem na uśmiech, na dowcip. Jak się okazało, to nie był czytelny dowcip. A najgorsze są takie, z których śmiejemy się sami, a nikt więcej. Więc był to występ nieudany. Ale jestem daleki od tego, żeby to sobie wyrzucać do końca życia.

    Studiuje.eu: Grywał Pan w serialach – epizod w „Niani”, „Złotopolscy”... Czy gdyby Pan nie śpiewał, to aktorstwo byłoby jakimś sposobem na życie?

    Andrzej Piaseczny: No nie sądzę, żeby moje zdolności w tym kierunku były ogromne. Muszę powiedzieć, że niezależnie od różnego rodzaju krótko- czy długotrwałych popularności tak zwanego drewna aktorskiego, które zdarza się, to mamy tutaj genialnych aktorów. Ja myślę, że to do nich należy równać, a nie do bliźniaków czy do kogoś innego. Więc jeżeli taki punkt odniesienia zastosujemy, to nie sądzę, jestem za mały i nie udałoby mi się. Musiałbym się bardzo, bardzo wiele nauczyć.

    Studiuje.eu: Jesteśmy w Kielcach, przyjeżdża Pan tu często, to jest „Pana miasto”. Studiował Pan na naszej uczelni [kiedyś WSP, teraz UJK – przyp. Redakcji] edukację muzyczną. Co by Pan powiedział kieleckim studentom, pochodzącym stąd? Czy uda im się osiągnąć sukces? Czy mają jakąś nadzieję na „wyrwanie się” z miasta? Czy w ogóle warto?

    Andrzej Piaseczny: Ja bym powiedział przede wszystkim, że nie lubię hasła „wyrywanie się” do czy z miasta... Uważam, że przed Kielcami perspektywa jest bardzo dobra i być może będziemy na jej spełnienie czekać te kilka lat, ale z całą pewnością jest to miasto, które czeka nowy rozwój w perspektywie dziesięcioletniej. Absolutnie jestem tego pewien! Nie wiem jak sobie ten czy kolejny prezydent poradzi z drogami, bo to jest koszmarne w Kielcach. Ale wróćmy do studentów. „Wyrywanie się” to jest coś, co bym odradzał. Ja należę do ludności napływowej, bo Kielce nie są moim miastem rodzinnym, miejscem mojego urodzenia, ja tylko przyjechałem tu na studia i zostałem. Więc być może ta ludność napływowa jest troszkę bardziej łaskawa niż rodowici kielczanie. Muszę jednak powiedzieć, że oczywiście – wszelki tytuł z dobrej szkoły pomaga. Więc z całym szacunkiem dla wszystkich uczelni kieleckich, również mojej własnej, co tu dużo mówić... Uniwersytet Jagielloński zawsze będzie stał wyżej (uśmiech).

    Studiuje.eu: Cóż, nasz jest siedemdziesiąty czwarty w rankingu...

    Andrzej Piaseczny: Tak, natomiast to oznacza tylko tyle, że rankingi rankingami, a prawdziwe indywidualności i tak zawsze dają sobie radę. Bo to o to chodzi. Patrząc na wcześniejsze etapy kształcenia, kształcenie w Polsce jest uformowane na modłę masowości, to nie jest wybieranie indywidualności wśród uczniów, ale kształcenie masy. To nie jest dobra droga, ale to jest moje prywatne zdanie. Jestem jednak pewien, że te indywidualności dadzą sobie wcześniej czy później zawsze radę. A jeśli mówię o rozwoju miasta, to ich będzie po prostu brakowało. Więc nie ma co wyjeżdżać. Trzeba po prostu być u siebie.

    Studiuje.eu: Czyli zostać i pomagać miastu się rozwijać?

    Andrzej Piaseczny: No pewnie, że tak! Wyrywać się z zaściankowości, o której pisał Żeromski, a której jeszcze troszeczkę zostało w tym mieście.

    Studiuje.eu: Stereotypy...?

    Andrzej Piaseczny: Okej, właśnie, stereotypy! Mniej jest tej zaściankowości w postaci faktycznej, niż stereotypów, które w nas ciągle żyją.

    Studiuje.eu: Dziękujemy za wywiad i życzymy powodzenia na koncercie.

    Andrzej Piaseczny: Dziękuję.

     

    Wszelkie prawa zastrzeżone. studiuje.eu

    publikacja w innych mediach wyłącznie za zgodą redaktora naczelnego.

     


    Kontakt z redakcją:
    redakcja@studiuje.eu

    Polityka Cookies

    Dział reklamy:
    biuro@studiuje.eu
    tel: 783 748 740