

Studiuje.euKomentarz PolitycznyRozmyślania kryzysowe
Rozmyślania kryzysowe

Grecki kryzys postawił całą Unię na nogi. Większości państw UE wydawało się bowiem, że najgorsze już mają za sobą, że widmo kryzysu zza Atlantyku oddala się, że przypadki Islandii i krajów bałtyckich to jedyne i ostatnie groźne widma na horyzoncie unijnej gospodarki. Tymczasem okazało się, że najgorsze zagrożenie dal unijnego sytemu finansów zamiast z mroźnej północy może nadejść ze słonecznego południa.
O ile Islandii udało się przetrzymać najgorsze bez większych zawirowań społecznych, to o tyle w Grecji sprawa jest bardziej skomplikowana, bowiem do finansowego galimatiasu doszedł galimatias zawirowań społecznych. W Grecji protestują wszyscy – urzędnicy, emeryci, związki zawodowe itd. To sprawia, że Grecki pat jest jeszcze bardziej trudny do rozwiązania – jak bowiem realizować niezbędne cięcia budżetowe bez poparcia społecznego, w warunkach ciągłej nagonki i oporu? Premier Grecji George Papandreou jest w sytuacji bez wyjścia – z jednej strony ma świadomość, że bez cięć nie uzyska pomocy z Unii i tym samym pchnie kraj w przepaść finansową; z drugiej każde cięcia spowodują spadek poparcia, nowe strajki, a w konsekwencji nawet koniec politycznej kariery dla premiera i wielu członków rządu. Warto w tym momencie wyciągnąć garść wniosków i spostrzeżeń jakie nasuwają się obserwując zmagania z kryzysem.
Po pierwsze watro docenić politykę rządów polskich w kwestiach finansowych na przestrzeni ostatnich lat. Warto docenić Leszka Balcerowicza za bolesne reformy okresu transformacji; warto docenić rząd Leszka Millera za bolesne cięcia w celu załatania dziury budżetowej pozostawionej przez AWS; warto docenić rząd Donalda Tuska, który oparł się pohukiwaniom PIS, które w czasie gdy, ważyły się losy narodowej strategii antykryzysowej domagało się zwiększania deficytu budżetowego, warto docenić wreszcie resztę polskich rządów za uniknięcie pokusy szybkiego rozwoju na kredyt jakiej nie oparły się kraje bałtyckie. Jednocześnie to doświadczenie jest przestrogą dla aktualnej i kolejnych ekip rządzących trzymania zadłużenia publicznego w ryzach.
Po drugie kryzys najmocniej pokazał, że do Unijnych ideałów – wspólnoty i solidarności jeszcze nam bardzo daleko. Widać to choćby na przykładzie Niemców, których pierwszą reakcja na greckie kłopoty, była obawa czy ewentualna pomoc nie nadwyręży za bardzo ich kieszeni. Obawy urosły aż do takich rozmiarów, że gracki premier musiał pojechać do Niemiec i zapewniać, że jego raj nie czyha na niemieckie pieniądze.
Po trzecie sprawdza się powiedzenie: „Jak trwoga to do Boga”. Islandia właśnie intensywnie zaczęła negocjować w sprawie swego wejścia do UE. Islandczykom, tak do tej pory opornym strasznie się spieszy. Tak strasznie, że za termin ewentualnej akcesji podają już rok 2011.
Po czwarte w dziwnych czasach żyjemy bo jakoś tak się składa, że kryzysy finansowe zostawiają po sobie ekipy konserwatywne i prawicowe (z założenia przecież bardziej liberalne i mniej skłonne do rozdawnictwa) a leczyć je muszą lewicowcy. Przykłady? Bush zostawił kryzys Obamie, AWS długi SLD, prawicowa grecka Nowa Demokracja pozostawiła dług socjaldemokratycznemu PASOKowi. Nie chcę tu generalizować, ale zestawienie to pokazuje jak bardzo dziś odwracają się tradycyjne role partii politycznych.
Po piąte kryzys pokazał, jak trudne jest rządzenie we współczesnej demokracji. Współczesny polityk musi balansować między liną odpowiedzialności a linia poparcia społecznego. Wielu tego nie potrafi i na kredyt rozdaje zasiłki, renty, emerytury, podwyżki. Nie każdy ma naturę męża stanu by oprzeć się pokusie, nie każdy potrafi przeciwstawić się społecznym żądaniom. Warto więc zastanowić się nad kondycja współczesnej demokracji, która przecież z założenia wymaga odpowiedzialności obywatela za decyzje przy urnie. Czy nie ulegamy dziś zbyt łatwo obietnicom, nie patrzymy zbyt wąsko? Czy umiemy wyjść poza myślenie w kategorii własnego, krótkotrwałego interesu? To pytanie pozostawiam do przemyślenia wybierającym i wybieranym.
Paweł Kowalski