Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej...
fb
 

WŁASNA FIRMA BEZ ZUS! WWW.INKUBATORKIELCE.PL  Tel. 666 640 460

Imprezy w tym tygodniu

    więcej...

     

     

     

     

    Polska na tarczy


     

        Całe zamieszanie wokół decyzji Baracka Obamy o rezygnacji z budowania systemów tarczy antyrakietowej można rozpatrywać z dwóch perspektyw - międzynarodowej i polskiej. Z płaszczyzny międzynarodowej decyzja Obamy wydaje się być krokiem w dobrym kierunku. Stany Zjednoczone zrezygnowały, bowiem z systemu, który nie dość, że pochłonąłby ok. miliard dolarów (według szacunków ok.1,2 mld) to nie było żadnej i przekonującej analizy dotyczącej jego skuteczności. Ponieważ nie było żadnej analizy dotyczącej jego działania tak naprawdę nikt na 100% nie wiedział, do czego tarcza posłuży i czy U.S.A zapewniając o jego nieszkodliwości dla Rosji zwyczajnie nie blefuje. Jeśli nawet by tak nie było to sama „mglistość” projektu mogła poważnie naruszyć równowagę bezpieczeństwa międzynarodowego – wiadomo, że boimy się najbardziej tego, czego nie znamy, a ponieważ tarcza została umieszczona bardzo blisko granic Federacji Rosyjskiej, łatwo mogła sprowokować nieprzewidziane skutki. Użycie siły raczej nie wchodziłoby w grę, ale niewykluczone, że tarcza za kilkadziesiąt lat zostałaby uznana za początek nowej „zimnej wojny”. Rosję można oczywiście posądzać o antyamerykańskie fobie, ale równie sceptyczne stanowisko choćby UE i wielu innych państw NATO nie jest tu przypadkiem.
    Niestety w tej beczce miodu można znaleźć łyżkę dziegdziu. Obama mógł z Rosjanami bardziej się potargować, uzyskać bardziej konkretne ustępstwa (choćby w sprawie Gruzji) czy bardziej konkretne obietnice w pomocy w negocjacjach z Iranem na temat jego programu atomowego. Dlatego dziś Miedwiediew i Putin mogą decyzję Obamy przedstawiać, jako sukces ich twardej polityki i wspaniałomyślnie wycofać się z gróźb rozmieszczenia w Obwodzie Kaliningradzkim rakiet Iskander. Jeśli coś leży w interesie Ameryki to na pewno odwodzenie Rosji od polityki siły i gróźb a nie utwierdzanie jej w przekonaniu o jej skuteczności.
    Tych jednak, którzy są przekonani o dyplomatycznej i prestiżowej porażce Stanów Zjednoczonych, może spotkać zaskoczenie. Trudno mi uwierzyć, że Biały Dom liczy tylko na wspaniałomyślny gest ze strony Kremla w zamian za rezygnację z tarczy. Możliwe, że nowy system obrony przeciwrakietowej zaproponowany przez Obamę okaże się jeszcze bardziej „ciężkostrawny” dla Putina niż wcześniejszy projekt Busha.
    Jak natomiast cała ta sprawa wygląda z naszej perspektywy? Kiepsko. Polska dużo postawiła na projekt Georga W. Busha. Obok wsparcia U.S.A w Iraku i Afganistanie był to jeszcze jeden wyraz naszej solidarności i „odwiecznej przyjaźni” z U.S.A. Polscy politycy wierzyli, że tarcza wzmocni naszą ochronę a obecność wojsk amerykańskich na naszym terytorium, oprócz wzmocnienia naszego bezpieczeństwa, przyniesie konkretne korzyści gospodarcze, choćby przez zwiększenie zamówień dal naszych firm oraz dostęp do najnowszych technologii. Dziś to wszystko stanęło pod bardzo dużym znakiem zapytania a Polska może mówić o dużej porażce dyplomatycznej. Po pierwsze sprawę tarczy można wpisać i w tak już długiej liście minusów w naszych stosunkach z Rosją. Po drugie Polska nie poprawiła swego wizerunku w UE, która tarczy była przeciwna. Po jednej jak i po drugiej stronie umocniliśmy nasz wizerunek „podnóżków” Ameryki. Reasumując – Rosja okazała się „dobra”, bo to jej naciski spowodowały rezygnację z tarczy, UE, bo również tarczy była przeciwna, Stany, bo z tarczy zrezygnowały (a przecież nie musiały tego robić). Popsuta reputacja i opinie „mącicieli” porządku i ładu międzynarodowego dostała się Polsce i Czechom.
    Cały zresztą sposób poinformowania swych „sojuszników” o rezygnacji z programu i to jeszcze 17 września, dobitnie pokazuje jak mało Polska znaczy w grze, jaką prowadza ze sobą wielcy tego świata. Nie znaczy to oczywiście, że należy się obrazić i psuć dobre stosunki z U.S.A. Pora jednak raz na zawsze wyzbyć się romantycznej naiwności w stosunkach z Ameryką i zrozumieć, że Stany Zjednoczone, tak jak inne mocarstwa, zawsze kierowały się tylko i wyłącznie własnym interesem.

    Paweł Kowalski


    Fot. ekai.pl

    Kontakt z redakcją:
    redakcja@studiuje.eu

    Polityka Cookies

    Dział reklamy:
    biuro@studiuje.eu
    tel: 783 748 740