WŁASNA FIRMA BEZ ZUS! WWW.INKUBATORKIELCE.PL Tel. 666 640 460
Wojciech Lubawski – ma 56 lat. Obecny prezydent Kielc na drugą kadencję. Z wykształcenia inżynier budownictwa lądowego. Studia ukończył na Politechnice Świętokrzyskiej. W latach 1999-2001 był wojewodą świętokrzyskim. Startuje w wyborach na prezydenta Kielc z własnego komitetu „Samorząd 2002”. Kandydat bezpartyjny.
Wojciech Lubawski: Nie. Ci ludzie wielokrotnie wcześniej dawali znak, że jestem dla nich przeciwnikiem. Wynika to z pewnej pragmatyki. Ktoś chce zostać zauważonym, to musi zaatakować tego, który jest na drodze do osiągnięcia sukcesu. To, że nie brałem udziału w debacie telewizyjnej ma swoje konkretne przyczyny. Powodem nie było, jak niektórzy chcieli to interpretować, lekceważenie kogokolwiek. Telewizja powiedziała, że mam się zgłosić na odpowiednią godzinę na debatę, ale w moim odczuciu to nie te czasy – nie uzgodniono ze mną nawet warunków dyskusji. Nie może być sytuacji, że siądę z tymi panami do debaty, a oni będą we mnie rzucać kamieniami. Okazało się, że moje przypuszczenia się sprawdziły. Nie oglądałem tych debat osobiście, ale z posiadanej wiedzy mogę stwierdzić, że te, które się odbyły to prawdziwa kompromitacja moich konkurentów. Nie chciałem uczestniczyć w tej kompromitacji.
Niektórzy z kandydatów stawiają zarzut, że spiętrzenie robót i inwestycji w trakcie kampanii wyborczej to chwyt marketingowy wedle zasady, że coś się robi na ostatnią chwilę pod publikę. Co Pan im odpowie?
W. L.: Jeżeli mógłbym wcześniej zacząć realizację tych inwestycji, to bym to zrobił. Lepszy efekt to oddać skończoną inwestycję niż ją dopiero rozpoczynać. Chciałbym tu zaznaczyć, że nawet przez moment nie pomyślałem, że mógłbym tym wszystkim w jakiś sposób grać. Używać robót inwestycyjnych jako formy marketingu związanego z własną osobą. Oczywiście mogą mi zarzucać, dlaczego akurat teraz rusza przebudowa miasta, a nie przykładowo po wyborach, albo na długo przed. Pragnę zauważyć, że są to inwestycje o, które staraliśmy się od wielu lat. Przygotowywaliśmy projekty, dokumentacje, pozwolenia na budowę. Mogliśmy zacząć wcześniej, ale zmieniła się ustawa o ochronie środowiska. Wszystko musiało zostać przesunięte, a opóźnienie z tego wynikłe spowodowało skumulowanie inwestycji w tym roku.
Jaką ma Pan prezydent wizje Kielc na swoją – wiele na to wskazuje- trzecią kadencję?
W. L.: Będę konsekwentny w tym, co dotychczas robiłem. Od samego początku piastowania, osiem lat temu podjąłem dość ryzykowną strategię wzrostu usług. W mieście żadna nowa fabryka nie powstała, z tych istniejących ani jedna nie upadła. W Kielcach nie mamy miejsca by zajmować się na dużą skalę przemysłem. Inną rzeczą jest rozwój usług. Przejęliśmy Targi Kielce, miasto jest w tej chwili ich właścicielem. Przygotowujemy się do rozwoju przedsiębiorczości w obszarze tzw. nowych technologii. Dlatego tworzony jest Kielecki Park Technologiczny za ponad 80 milionów złotych, który będzie szansą dla absolwentów kieleckich uczelni. W ciągu następnych czterech lat koniecznością będzie wykorzystanie potencjału drzemiącego w naszych wyższych uczelniach. Wszystko jest ciągłym procesem, nic nie dzieje się z dnia na dzień.
Odwróćmy nieco ostatnie pytanie. Załóżmy hipotetycznie, że Pan prezydent nie wygrałby w drugiej turze, jeśli taka będzie. Pogodziłby się Pan z przegraną?
W. L.: Oczywiście. Jestem zwolennikiem demokracji i szanuję mechanizmy, które w jej ramach obowiązują. Jeśli ludzi wybiorą inaczej z pokorą spuszczę głowę i wrócę do swojego zawodu – z wykształcenia jestem inżynierem budowlanym i świetnie się w tym fachu zawsze czułem.
Zabrnijmy dalej w hipotezy. Gdyby scenariusz wyglądał tak, że Pan prezydent nie przechodzi nawet do drugiej tury, którego z kandydatów poparłby Pan jako najbliższego własnej wizji Kielc?
W. L.: Jest to trudne pytanie i nie jestem w stanie odpowiedzieć na nie. Nie chcę też robić nikomu marketingu politycznego.
Jerzy Suchański zrezygnował ze startu w wyborach, udzielając Panu poparcia. Czy po rozmowie z Panem Jerzym Suchańskim padła deklaracja ze strony Pana prezydenta budowy tramwaju w Kielcach?
W. L.: Nie obiecałem nic Panu Suchańskiemu poza tym, że będę partnerem w dialogu na temat rozwiązań problemów komunikacyjnych miasta. Wymieniliśmy poglądy, również na kwestię tramwaju. Pan Suchański nie widzi dwóch problemów. Po pierwsze braku pieniędzy, jakie trzeba byłoby przeznaczyć na budowę tego środka komunikacji miejskiej. Po drugie zawężenia komunikacyjnego miasta. Są takie miejsca, gdzie musielibyśmy z dwóch pasów zrobić wtedy jeden. Nie widzę póki, co dobrych rozwiązań dla tramwaju w Kielcach.
Nasze miasto jest podobno mało przyjazne dla osób niepełnosprawnych. Chodzi tutaj o infrastrukturę, brak podjazdów dla osób na wózkach inwalidzkich i odpowiednich warunków do poruszania się dla tych ludzi. Zgodzi się Pan z tym poglądem?
W. L.: Jesteśmy mniej więcej w standardzie Polski. Wszystkie miasta od wielu lat są zaniedbane w tym zakresie. Odkąd jestem prezydentem żaden obiekt publiczny nie został oddany do użytku, który nie byłby dostosowany do osób niepełnosprawnych. Warto przypomnieć, że w obszarze prywatnej własności na ulicy Sienkiewicza, jest tylko jeden budynek do którego można wjechać na wózku – mówię to z żalem. Prawo nie daje mi możliwości zmiany tego stanu rzeczy. Nie mogę nakazać jak ma budować prywatny właściciel. Pozostaje nam chwalić tych, którzy stawiają obiekty przyjazne dla niepełnosprawnych, a resztę jedynie upominać by zaczęli myśleć o drugim człowieku.
O Kielcach mówi się, że „hipermarketami stoją”. Czy nie jest ich za dużo faktycznie? Sklepy wielkopowierzchniowe nie tworzą miejsc pracy adekwatnych do potrzeb lokalnego rynku.
W. L.: Z tego, co wiem mamy tych hipermarketów trzy. Być może się mylę, ale sądzę, że nie ma ich tak naprawdę dużo: Real, Makro i Tesco w Galerii Echo.
Do tego dochodzi jeszcze to, co będzie w Galerii Korona, która powstanie w niedługim czasie.
W. L.: W tym wypadku jest to zwyczajna galeria handlowa, nie nowy hipermarket. Próbuje się zdyskredytować pewne działania i inwestycje nazywając je budowaniem następnych, dużych marketów. Galerie nie powinny też być na obrzeżach miasta: Krakowska mieści się na dworcu, Złote Tarasy w Warszawie w centrum. Uważam, że dzięki dwóm galeriom, Korona i Echo, nasze miasto sporo zyska. Będą to nowe miejsca parkingowe i handlowe. Przyciągniemy ludzi, którzy omijają Kielce i przykładowo odwiedzają galerie w wymienionych wcześniej miastach. Budowa tych obiektów na terenie Kielc to pewna winda dla atrakcyjności miasta.
Dziś wiele osób przypomina np. znany kielecki księgarz Pan Grzegorz Grudziński, że jako wojewoda był Pan prezydent przeciwnikiem istnienia naszego województwa, optując za wchłonięciem go przez małopolskie. Czy z tym brakiem regionalnego patriotyzmu to była prawda?
W. L.: Kłamliwe twierdzenia Pana Grudzińskiego pozwolę sobie zbyć milczeniem. Świadom jestem, że stereotypowe twierdzenia o moim braku lokalnego patriotyzmu funkcjonują po dziś dzień, żyjąc niejako własnym życiem. Opowiem jak było naprawdę. Byłem prezesem jednej z kieleckich firm w czasie, gdy rozstrzygały się losy województwa w związku z reformą administracyjną. Nie należałem do żadnej partii. Nawet nie było mnie w owym czasie w kraju, przebywałem w Brukseli. Dawałem pieniądze i wsparcie Staropolskiej Izbie Gospodarczej by podejmowała walkę w moim imieniu o to by województwo świętokrzyskie istniało. W momencie jego utworzenia zostałem obrany wojewodą. Zrezygnowałem tym samym z działalności gospodarczej stając się urzędnikiem państwowym. Wykorzystuje się tu ludzką niewiedzę, próbując wmówić społeczeństwu, że byłem przeciwnikiem świętokrzyskiego, że go nie broniłem i nie jestem miejscowym patriotą. Niewielu pamiętać chce, że nie mogłem brać bezpośredniego udziału w bataliach o nasz region. Jako wojewoda świętokrzyski współpracowałem z AWS, ale nie byłem nigdy członkiem tego ugrupowania. Na tej podstawie upowszechnia się mój wizerunek jako reprezentanta formacji przeciwnej istnieniu województwa. Wszystko to są kłamstwa mające na celu dyskredytację mojej osoby.
Co Pan prezydent chciały powiedzieć mieszkańcom Kielc, zwłaszcza tym, którzy się od Pana odwrócą 21 listopada, nie oddając swego głosu? y
W. L.: Chciałbym dokończyć wiele rozpoczętych spraw. Mówię tu na przykład o budowie lotniska dla Kielc. Nie zgodzę się w żadnym wypadku na to, żeby Kielce były jedynym miastem wojewódzkim bez portu lotniczego. Rozpowszechnia się tu także kłamstwa na temat Masłowa, który nigdy nie będzie spełniał tej funkcji. Jest w tej sprawie decyzja Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Pozostanie małym lotniskiem o charakterze sportowym i ratunkowym.
Mam opinię specjalistycznej firmy brytyjskiej, że budowa lotniska w Obicach ma sens i jest rentowna. Przedstawiłem nawet dokumentację komisarz Unii Europejskiej Pani Danucie Hübner, która stwierdziła, że ten port lotniczy byłby konkurencją dla innych wojewódzkich portów lotniczych. Zapomniała, że zasadą Traktatu Lizbońskiego jest wzrost konkurencyjności poszczególnych regionów. Jako ciekawostkę nadmienię tutaj, że sam byłem przeciwnikiem budowy lotniska w Obicach. Odwiedził mnie kiedyś Tadeusz Łęski, światowej sławy architekt. Przychodził wiele razy, chcąc zmienić moją postawę. Przekonał mnie. Mam od niego list ze Stanów Zjednoczonych w, którym napisał, że robię wspaniałą rzecz dla województwa i jego rodzinnych, ukochanych Kielc. Niedługo potem zmarł. Nie chcę od Kielczan pieniędzy, jeżeli uważają, że racja leży po stronie moich konkurentów niech oddadzą na nich swój głos. Walczę dziś sam, wszyscy mnie opuścili.
rozmawiał Marek Andrzejewski
Tekst ukazał się w Tygodniku Extra Kielce.
Fot. http://1.1.1.2/bmi/bi.gazeta.pl/im/3/6054/z6054073Z.jpg
Kontakt z redakcją:
redakcja@studiuje.eu
Polityka Cookies
Dział reklamy:
biuro@studiuje.eu
tel: 783 748 740