WŁASNA FIRMA BEZ ZUS! WWW.INKUBATORKIELCE.PL Tel. 666 640 460
Jan Gierada – Ma 64 lata. Absolwent inżynierii budownictwa na Politechnice Świętokrzyskiej. Dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Kielcach. Kandydat Sojuszu Lewicy Demokratycznej na prezydenta Kielc.
Ostatni sondaż wyborczy daje Panu drugie miejsce. Obecny prezydent Kielc Wojciech Lubawski wygrałby już w I turze z ponad 50% poparciem. Wierzy Pan w drugą turę wyborów?
Jan Gierada: Od początku wierzę w drugą turę, jak i w to, że obecnego prezydenta w niej nie będzie. Sondaże podawane przez „Echo Dnia” nie są w moim przekonaniu autentyczne. Pan prezydenta Lubawski został „nagim królem”. Nie ma on poparcia żadnej z partii politycznych. Pozostał mu jedynie „Samorząd 2002”, który nie jest w żadnym wypadku wyraźną i silną opcją polityczną. Sądzę, że nie ma możliwości by nie doszło do drugiej tury. Myślę, że znajdę się w niej być może z nim lub z którymś innym kandydatem. Wierzę jednak, że obecnego prezydenta w drugiej turze wyborów nie będzie. Ludzie mają już dość tych ośmioletnich rządów. Kielce dzisiaj wymierają. Jeżeli weźmiemy przykładowo statystyki bezrobocia, to w samym miesiącu lipcu wzrosło ono o blisko trzysta osób. Obecnie wynosi ono 10,6%. Z miasta ubywa ponad 1200 osób każdego roku, głownie ludzi młodych bez żadnych perspektyw. Prezydent powinien stworzyć dogodne warunki dla tych ludzi oraz dbać o pozycję lokalnych firm, a nie sprowadzać zagranicznych inwestorów, którzy naszych przedsiębiorców mogą wyeliminować z rynku. Dotyczy to zwłaszcza zagrożenia kieleckich firm budowlanych przez chińskie spółki deweloperskie. Na ostatniej Komisji Gospodarki Komunalnej stwierdzono, że potrzeba około dwudziestu pięciu lat, żeby zabezpieczyć potrzeby mieszkaniowe na dziś. Kompromitacją jest, że miasto przez minione dwa lata pozyskało jedynie 35 mieszkań socjalnych. Brakuje również w Kielcach odpowiedniej liczby przedszkoli. Według mnie obecny prezydent na pewno nie jest przyjacielem naszego miasta.
Jest Pan dyrektorem Szpitala Wojewódzkiego w Kielcach, posiada także certyfikat Banku Światowego – zarządzanie służbą zdrowia. Z tej perspektywy wypada zapytać czy obecne władze miasta dbają o zdrowie mieszkańców Kielc, czy też nadal wymaga to włożenia wiele pracy byśmy mogli mówić o poprawie poziomu opieki zdrowotnej?
J. G.: Nasz szpital otrzymał nagrodę ministra zdrowia za zarządzanie nie generujące długu. Za projekt rozbudowy lądowiska otrzymaliśmy pierwsze miejsce wraz z dotacją 822 tys. zł. Oprócz tego lotnisko szpitala dla helikopterów będzie skończone na 30 października. Przyjmujemy jako szpital 38 tys. pacjentów i wykonujemy ponad 12 tys. operacji. Szpital, którym mam przyjemność kierować to sprawna, potężna instytucja. Od wielu lat toczę walkę o drugi oddział ratunkowy, obecny prezydent nic w tym kierunku nie chce zrobić. Koszt takiego oddziału to 10 mln. zł. Przyszły prezydent Kielc bez względu na to kto nim zostanie powinien zadbać o powstanie takiego oddziału szpitala. Wtedy będziemy mogli mówić o trosce o zdrowie i życie mieszkańców miasta. Zarzucam Panu Lubawskiemu, że na oddłużenie szpitala miejskiego wyłożył z pieniędzy podatników bezmyślnie 35,2 ml zł. I tyle samo za ZOZ Kielce.
Krytycznie ocenia Pan projekt lotniska w Obicach jako absolutnie nierentowny. Pana postawa zgodna jest w tym punkcie z opinią Komitetu Regionów Unii Europejskiej, w której stwierdza się, że rentowność to minimum 500 tys. pasażerów by port lotniczy mógł zarabiać na siebie. Czy uważa Pan, że dojdzie do tej inwestycji? Jakie będą konsekwencje?
J. G.: Od samego początku pomysł z lotniskiem jest utopijny. Po pierwsze nie ma na to pieniędzy, a Unia Europejska ich na to nie zatwierdzi. Budowa takiego portu lotniczego to koszty rzędu 1,5-2 mld. złotych. Do tego dochodzi drogie utrzymanie, na co budżetu Kielc po prostu nie stać. Lotnisko w Obicach to wybieg marketingowy. W Kielcach w wielu miejscach nie ma nawierzchni, chodników, kanalizacji. Tym należy się zająć, a nie okłamywać ludzi, że dostaną okno na świat w postaci lotniska. Przez brak realnych działań coraz więcej osób nie czuje potrzeby ostania się w Kielcach, ucieka z tego miasta. Jestem za lotniskiem ale trzeba szukać pieniędzy unijnych i wtedy mówić realnie. To może być za 15 lat.
Pojawiają się liczne skargi mieszkańców na magistrat. Jak Pan ocenia jego funkcjonowanie? Co należy naprawić?
J. G.: Wielu urzędników tam pracujących to ludzie kompetentni, których się zastrasza lub nadmiernie uzależnia od prezydenta. Trzeba sprawić, że magistrat będzie służył każdemu człowiekowi pomocą, że każdy petent będzie wychodził zadowolony z Urzędu Miasta. Jeżeli ktoś nie szanuje ludzi, to znaczy, że nie szanuje siebie, a to z kolei oznacza, że nie może pracować dla drugiego człowieka, który jest od niego uzależniony.
Między Panem, a obecnym prezydentem wielokrotnie dochodziło do sytuacji, które znajdowały swój finał na drodze sądowej. Proszę przypomnieć krótko, co było zarzewiem tych konfliktów.
J. G.: Ostatni konflikt między mną a prezydentem miał miejsce na sesji Rady Miejskiej. Powiedziałem wtedy: „Panie prezydencie jak to jest? Najpierw miał Pan kupić Koronę za kilka tysięcy, teraz za złotówkę. Do tego stary budynek na ulicy Strycharskiej za 10 mln. zł. w pakiecie.” Prezydent Lubawski uznał, że robię z niego złodzieja, poczym podał mnie do sądu, który sprawę umorzył. Inna sytuacja dotyczyła tego, że byłem w radzie społecznej szpitala miejskiego, niepłatnej zresztą. Na każdej sesji składał wniosek o odwołanie mnie z tej rady i zawsze brakowało mu trzy, cztery głosy. Wytykałem prezydentowi, że szpital jest fatalnie zarządzany, ale nie chciał mnie słuchać. Nie skorzystał nawet z pieniędzy na restrukturyzacje tego szpitala. Obecny prezydent nie znosi jakiejkolwiek krytyki.
Nie uważa Pan, że władza, która zbyt długo rządzi popada w samoizolację? Ucieka od realiów społecznych ku idealnym wizjom, często bez zakorzenienia w lokalnej rzeczywistości?
J. G.: I tak i nie. Jestem zwolennikiem rozwiązania, że prezydent miasta podobnie jak w przypadku prezydenta Polski rządzi nie więcej niż dwie kadencje. Tak naprawdę wszystko zależy od osobowości człowieka. Jest wiele przykładów, że człowiek, który długo sprawuje władzę, nie popada w takie skrajne samouwielbienie. Jako prezydent będę słuchał ludzi, a nie zamykał się w czterech ścianach jak robi to obecny włodarz miasta. Chce być ojcem dla Kielc.
Ludzie po roku mojej prezydentury będą świadomi, że to dobry wybór. Odżyją prości ludzie, przedsiębiorcy, kupcy, właściciele gruntów. Poświęcę cały swój potencjał menadżerski dla moich drogich mi Kielc.
rozmawiał Marek Andrzejewski
Źródło: Tygodnik EXTRA Kielce nr 202, 21-27 października 2010
Kontakt z redakcją:
redakcja@studiuje.eu
Polityka Cookies
Dział reklamy:
biuro@studiuje.eu
tel: 783 748 740