Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej...
fb
 

WŁASNA FIRMA BEZ ZUS! WWW.INKUBATORKIELCE.PL  Tel. 666 640 460

Imprezy w tym tygodniu

    więcej...

     

     

     

     

    „Rzecznik Młodych”


    Konrad Łęcki – ma 33 lata. Ukończył Wydział Prawa Europejskiej Wyższej Szkoły Prawa i Administracji w Warszawie. Były radny sejmiku wojewódzkiego. Był przewodniczącym Platformy Obywatelskiej w Kielcach. Obecnie prezes Stronnictwa Demokratycznego w regionie świętokrzyskim.

     

    Sytuacja ludzi młodych na kieleckim rynku pracy nie napawa optymizmem. W Kielcach buduje się na potęgę hipermarkety, z których to niezwykle dumny jest prezydent Lubawski jako inwestycji tworzących miejsca pracy. Wynika z tego, że absolwenci kieleckich uczelni w dużej mierze skończą na kasach w hipermarketach lub przy wykładaniu towaru na pułkach. Jakie jest pańskie remedium na bolączki kieleckiego rynku pracy – proszę wymienić kluczowe działania inwestycyjne, które by Pan podjął jako prezydent Kielc. 

    Konrad Łęcki: Pozwolę  sobie odnieść się najpierw do pierwszej części pytania. Jest to śmieszne, że w mieście wojewódzkim próbuję się walczyć z bezrobociem tworząc tzw. miejsca pracy w marketach. W tego typu inwestycjach miejsca pracy nie są generowane, ale przesuwane z innych działów gospodarki, a ludzie, którzy tam pracują za bardzo niewielkie pieniądze robią to niemalże w systemie pracy niewolniczej. Jeżeli to jest oferta obecnych władz dla młodych bezrobotnych ludzi to ja się z tym absolutnie nie zgadzam. W Kielcach mamy olbrzymi problem z pracą dla młodych osób i to jest najważniejsze wyzwanie, które stoi przed przyszłym prezydentem. Pytaniem jest jakie instrumenty może mieć i rzeczywiście ma prezydent miasta by móc z tym bezrobociem walczyć. Obecnie jest wśród polityków moda aby namawiać młodych ludzi do zakładania firm, co ma być  rzekomo antidotum na całe zło na rynku pracy. Nie każdy młody człowiek obarczony rodziną, dziećmi jest w stanie zaczynać od zera z własną firmą by w przeciągu paru miesięcy stać się pracodawcą dla siebie, swoich bliskich, a także osób trzecich. Pomysł na tworzenie firm jest zatem tylko jedną z metod walki z bezrobociem ale nie rozwiąże kompleksowo problemu.. Jako przyszły prezydent, jeżeli miałbym odpowiednie instrumenty skorzystałbym z możliwości by firmom młodych ludzi, które dopiero wchodzą na rynek pomagać, przyznając odpowiednie dotacje. To, co w tej chwili oferują w tym zakresie urzędy pracy to jest stanowczo za mało by taką firmę rozwinąć. Druga sprawa – mamy w Kielcach coś takiego jak nagroda „Nadzieje Kielc”. Jest to wyróżnienie dla najbardziej zdolnych młodych ludzi, którzy rokują pewne nadzieje dla naszego miasta. Tylko co się później z tymi ludźmi dzieje? Dostają statuetkę i uciekają z Kielc. Uważam, że powinna być  w Urzędzie  Miasta pula stanowisk strategicznych dla miasta, które byłyby zarezerwowane dla laureatów tej właśnie nagrody. Oczywiście, jeżeli tylko jej laureaci wyraziliby nimi zainteresowanie. Wówczas miasto powinno podpisać z tymi ludźmi coś na zasadzie kontraktu, że np. sfinansuje studia albo określaną dziedzinę aktywności życiowej. Pod warunkiem ,jednak że ludzie ci po pewnym czasie spłacą dług miastu swoją wiedzą. Wrócą do Kielc i będą pracować na rzecz miasta.

    Czyli coś w rodzaju transakcji wiązanej? 

    K.Ł.: Dokładnie. Byłaby to inwestycja wiązana by ci ludzie pracowali potem dla nas, by ich energia szła w to miasto. Kolejna istotna rzecz – mamy dużą liczbę młodych matek, które przez to, że rodzą dzieci są wykluczane z rynku pracy. Miasto musi stworzyć mechanizmy ochrony młodych kobiet. Dla pracodawców, którzy pozwolą na ich wdrożenie mogłaby być przyznana odpowiednia dotacja  lub ulga przez miasto. Jeżeli chodzi o środki na to wszystko, mamy kilka sektorów, z których możemy skorzystać. Może to być przyznane z opieki społecznej, z funduszy unijnych, także z przesunięć budżetowych. Oczywiście to nie jest lekarstwo na wszystkie problemy, bo te są niezwykle złożone.

    Czy Pana zdaniem Miejski Urząd Pracy powołany przez prezydenta Lubawskiego jest instytucją efektywną i przyjazną dla bezrobotnych obywateli miasta, czy raczej marnotrawstwem pieniędzy podatnika?  

    K.Ł.: Dziś mamy taką sytuację, że urzędy pracy bardzo szybko tracą pieniądze. Po kilku miesiącach działalności w roku nagle okazuje się, że kasa jest pusta i młodzi ludzie odchodzą z kwitkiem. W moim przekonaniu Miejski Urząd Pracy jako instytucja pracuje nieefektywnie.

    Wielokrotnie przychodzili do mnie kielczanie jako do kandydata na prezydenta, mówiąc, że łatwiej by im było dostać pracę czy staż z Powiatowego Urzędu Pracy, ale pod warunkiem, że musieliby się przemeldować. Jest to szokujące, że w mieście wojewódzkim nie zapewnia się pracy, a w mniejszych miejscowościach ta praca się znajduje. I pieniądze na staże też.

    Polityka przyznawania staży przez Miejski Urząd Pracy jest kompletnie nieracjonalna. Niektóre znane przypadki budzą wręcz śmiech politowania, gdy przykładowo absolwent ekonomii dostaje staż w sklepie rybnym i to bynajmniej nie w księgowości.  

    K.Ł.: O ile, o celowości samych staży nie trzeba dyskutować, to jednak problemem jest to, że ludzie z zupełnie innym wykształceniem są wysyłani nie tam gdzie trzeba. Ja miałem do czynienia z sytuacją, że były osoby zupełnie zdesperowane, które chciały przyjąć każdy możliwy staż i też je odsyłano z pustymi rękoma. Po za tym istnieje absurdalny zapis, który przekreśla szanse na staże dla młodych ludzi, mówiący o tym, że instytucja, w której odbywany jest staż musi dać gwarancję zatrudnienia. Stworzono w ten sposób bardzo łatwo próg zaporowy powodujący, że wielu ludzi nie dostaje zgody na staże, bo mało, kto jest w stanie dać taką absolutną gwarancję, że po odbyciu stażu zatrudni daną osobę.

    Jest też w tym pewna sprzeczność, bo, mimo, że umowa o zawarcie stażu zawiera punkt mówiący, że pracodawca musi dać gwarancję zatrudnienia na pół roku minimum, to w efekcie i tak te staże są przyznawane, choć w danym zakładzie nie ma żadnych wolnych miejsc pracy. 

    K.Ł.: Znam takie przypadki. Uważam, że są to sytuacje kuriozalne, żeby nie powiedzieć patologiczne. Odbywa się to powiedzmy tutaj szczerze po znajomościach. Osoby, które mają przysłowiowe „lepsze plecy” dostają miejsce na staż bo któryś z rodziców jest wysoko postawionym urzędnikiem albo kolegą kogoś wpływowego w mieście . Zwykły student, który poświęcił czas na naukę, jest „goły i wesoły”, czyli odsyłany za drzwi bez szansy na przyznanie stażu.

     

    Kielce jako miasto nie są odpowiednio promowane. Pamiętna stała się wielka reklama z noworodkiem i napisem „don’t give up you are in Kielce”, która wywołała śmiech w ogólnopolskich mediach i kompromitację miasta. Nie istnieje także sprawny organizacyjnie i marketingowo Ośrodek Informacji Turystycznej. Jaki pomysł na promocję miasta?  

    K.Ł.: To, że można coś dobrze promować jest znane nie od dzisiaj. Pragnę zwrócić uwagę, że promocja województwa jest na coraz wyższym poziomie, natomiast miasto pod tym względem odstaje zupełnie. Jest to szczególnie boląca sprawa, ponieważ stolica województwa powinna być promowana najlepiej. Jeśli skutecznie się promuję gminy ościenne, a Kielce wręcz przeciwnie to znaczy, że coś jest nie tak. Co najistotniejsze są na to pieniądze. Obecny prezydent jest chyba jednoosobowym decydentem w tych sprawach bo wydział, który miał się tym zajmować został rozwiązany. Uważam, że jest to skandaliczne, dlatego, że jedna osoba nie jest w stanie wypromować tak dużego, złożonego produktu marketingowego, jakim jest miasto. Gdybym został prezydentem za punkt honoru zakładam sobie utworzenie zespołu ludzi, którzy zawodowo zajmują się marketingiem. Jest co pokazywać w Kielcach, można zrealizować profesjonalny klip promujący miasto i dobrze go sprzedać. Mamy ludzi w Polsce, którzy wywodzą się z Kielc, pracują w różnych mediach, oni chętnie by w tym pomogli przykładowo ściągając duże festiwale do miasta. Problem w tym, że jak przychodzą ze swoimi pomysłami do obecnych władz miasta to są odsyłani z kwitkiem. Jako przykład podam „Psałterz wrześniowy”. Jest zadowalające, że to się odbyło z udziałem kieleckiego chóru, ale pieniądze nie zostały u nas tylko powędrowały do Krakowa. Na wspomniany w pytaniu banner, który w praktyce ośmieszał miasto wydano kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jeśli promocja ma wyglądać tak, że potem w jakimś ogólnopolskim programie rozrywkowym wszyscy się z nas śmieją jak tylko słyszą o Kielcach to jest to negatywny PR.

     Zadłużenie miasta z roku na rok wzrasta. Kielczanie będą musieli spłacić długi zaciągnięte przez włodarza miasta w postaci wyższego opodatkowania przez gminę. Czy będziemy wstanie zrównoważyć budżet miasta w ciągu następnej kadencji?  

    K.Ł.: Spłacić tego na pewno się nie da, czy można zrównoważyć to w tej chwili trudno odpowiedzieć. Większość inwestycji, które zrealizowano w mieście została przeinwestowana. Nie ma jednej inwestycji, która się zwraca. Będą one generować długi jeszcze przez wiele lat.. Nie trzeba być wybitnym ekonomistą by to wszystko dostrzec. Zadaniem, które stanie przed przyszłym prezydentem będzie racjonalne zbilansowanie przychodów i wydatków miasta oraz wpisanie ich w program budżetowy, który moim zdaniem obecnie jest napięty do granic możliwości i w końcu pęknie jak mydlana bańka. Nie powiem czy da się go zbilansować bo wróżyłbym z fusów.

    Gdy prezydent Lubawski obejmował urząd prezydenta miasta w 2002 r. Kielce zamieszkiwało 212 tys. mieszkańców. Minęło osiem lat, dziś mamy mniej niż 200 tys. ze stałą tendencją spadkową. Władze miasta i sprzyjające im media nie chcą dostrzegać problemu. Jakie działania trzeba podjąć?  

    K.Ł.: Wiele młodych osób wyjechało do innych miast szukać swojej szansy, ale wiele osób, które przestały mieszkać w Kielcach przeniosło się do gmin ościennych jak np. Morawica, Masłow, Miedziana Góra. Wybudowali tam domy ponieważ warunki zabudowy są tam prostsze niż w Kielcach. Trzeba opracować taki plan zagospodarowania przestrzennego miasta by uwzględnić dzielnice ościenne, które są w tej chwili zupełnie niedoinwestowane. Trzeba stworzyć w tych dzielnicach warunki zabudowy jednorodzinnej by powstrzymać odpływ ludzi z miasta. Oprócz tego muszą powstać nowe miejsca pracy. Należy także podjąć zmiany w funkcjonowaniu Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Powinien być dla młodych ludzi dostęp do tanich mieszkań. Dziś za metr kwadratowy w Kielcach trzeba dać pięć tysięcy złotych. Większość środków idzie w centrum, a zaniedbuje się peryferia miasta.

     Co z remontem dworca PKP. Urzędujący prezydent miał pomysł połączenia czegoś w rodzaju galerii handlowej z dworcem. 

    K.Ł.: Pomysły łączenia czegoś to specjalność pana prezydenta, przecież mamy sytuację, że w słynnym parkingu na przeciwko Urzędu Miasta jest szkoła tańca. Parking jest nie tylko wielopoziomowy, ale i wielofunkcyjny. Pomysły łączenia wielu nieprzystających do siebie instytucji uważam za kompletnie chybione.

    Jaka jest pańska diagnoza dla Kielc na najbliższe lata? Czego my mieszkańcy możemy się spodziewać? 

    K.Ł.: Uważam, że ustawowo powinien zostać rozwiązany problem kadencyjności prezydentów miast. Wystarczą w zupełności dwie kadencje. Mam nadzieje, że mieszkańcy miasta dokonają słusznego wyboru idąc do urn wyborczych. Kolejne cztery lata obecnej prezydentury to jest dalszy rozwój pewnego sposobu myślenia, który opiera się na przekonaniu o własnej nieomylności. Mam nadzieje, że zmiana nastąpi. Jeśli uda mi się zostać prezydentem Kielc chce mieć u swojego boku ludzi młodych, którzy pragną zmian, chcą iść ku nowemu.

      

    rozmawiał Marek Andrzejewski

       

    Źródło: Tygodnik EXTRA KIELCE nr 201, 14-20 Października 2010


    Kontakt z redakcją:
    redakcja@studiuje.eu

    Polityka Cookies

    Dział reklamy:
    biuro@studiuje.eu
    tel: 783 748 740