

Studiuje.euRecenzje Primus „Frizzle Fry”
Primus „Frizzle Fry”

Gdyby ktoś kiedykolwiek zrobił listę najbardziej oryginalnych i nieszablonowych zespołów świata to jestem pewien, iż Primus zająłby na niej zaszczytne miejsce. Ciężko jest bowiem znaleźć kapelę równie charakterystyczną.
Frizzle Fry jest pierwszym i zarazem najlepszym albumem tej formacji. Ta płyta zdefiniowała nietypowy styl grania Primus'a. Tym co od razu zwraca uwagę jest instrument prowadzący - gitara basowa, którą obsługuje frontman - Les Claypool. Właśnie ona pełni najważniejszą rolę, nadaje rytm całej muzyce, podporządkowuje sobie partie innych instrumentów. Na tym wydawnictwie te proporcje są szczególnie załamane, co osobiście uważam za wielki plus. Trzeba przyznać, iż jest to bardzo nietypowy zabieg w muzyce rockowej. Najważniejsze jest jednak to, że ten eksperyment w przypadku Primus'a się sprawdził.
Claypool jest prawdziwym wirtuozem basu, potrafi wyczarowywać niesamowicie zróżnicowane i barwne dźwięki. W swobodny sposób przechodzi z typowego klangowania do perfekcyjnych basowych połamańców, kojarzących się muzyką jazzową. Warto zwrócić uwagę na nietypowe brzmienie tego instrumentu w utworze "The Toys Go Winding Down" - prawdziwe mistrzostwo!
Byłbym jednak niesprawiedliwy gdybym sprowadzał geniusz tego bandu tylko do osoby Les'a Claypool'a. Gitarę elektryczną obsługuje bowiem sam Larry LaLonde - były członek kultowej death metalowej grupy Possessed, uczeń samego Joe Satriani'ego. Jego gra jest co prawda lekko "schowana" za partiami frontmana, jednak umiejętnościami wcale mu nie ustępuje. Larry nie dał się sprowadzić zupełnie na boczny tor, obaj panowie świetnie się uzupełniają. Doskonałym przykładem jest druga część tytułowego utworu, w którym obydwaj popuszczają wodze fantazji i rozpoczynają prawdziwe muzyczne szaleństwo. Nie sposób nie wspomnieć też o perkusiście (Tim Alexander), który swoją grą dobrze uzupełnia gitarowo-basowe wyczyny.
Pisząc o Primus'ie grzechem byłoby nie napomknąć o bardzo humorystycznych i podszytych ironią tekstach. Les pokazał, że pomimo swych niebanalnych umiejętności ma duży dystans do tego co robi i jest daleki od pompatyczności. Wystarczy przytoczyć nazwy niektórych piosenek: "Pudding Time" lub "Spegetti Western". Jego wokale - śmieszne, dziwaczne, jakby śpiewane przez nos doskonale współgrają z warstwą tekstową. I jeszcze jedno. Wiele osób próbowało określić styl muzyki granej przez tą kapelę. Porównywano ich do prog rocka, thrashu, funku, alternatywy, jednak to nie ma sensu. To jest po prostu Primus! Naprawdę polecam ten album!
Bartosz Oszczepalski
