Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej...
fb
 

WŁASNA FIRMA BEZ ZUS! WWW.INKUBATORKIELCE.PL  Tel. 666 640 460

Imprezy w tym tygodniu

    więcej...

     

     

     

     

    Kabaret Skeczów Męczących (WYWIAD)


     
    Czterej zdolni, młodzi i coraz bardziej popularni opowiadają o swoich pomysłach na skecze, sporcie i sportowcach, sławie i współpracy z innymi twórcami sceny kabaretowej.

    Z Karolem Golonką, Jarosławem Sadzą, Marcinem Szczurkiewiczem i Michałem Terczem z Kabaretu Skeczów Męczących rozmawiali Paulina Łasińska i Wojciech Płeszka.

    Studiuje.eu: Pierwsze pytanie będzie odnosiło się do waszego słynnego już skeczu o Jacku Krzynówku. Czy sam wygląd zawodnika skłonił was do stworzenia tego skeczu czy może coś innego was motywowało?

    Jarek: Mnie zmotywowała jego wypowiedź dla jakiejś telewizji, nie pamiętam już jakiej, gdzie nie mówił do kamery tylko cały czas zwracał się w stronę boiska. Cała ta sytuacja kiedy jest kamera – jest boisko to zupełna abstrakcja dla mnie.
    Marcin: Poniekąd  to jakiś tam pastisz dla wypowiedzi generalnie piłkarzy, w ogóle sportowców. Ich wystąpienia są bardzo często kuriozalne.
    Michał: Przecież nie są oni najbardziej rozgarniętą częścią społeczeństwa.
    Marcin: Wiadomo, że całe życie uprawiają sport i to wychodzi im fantastycznie, a że inne rzeczy trochę mniej fantastycznie, toteż postanowiliśmy to prześmiać.
    Karol: A że Jacek wygląda bardzo podobnie do Jarka, kiedy ten robi tę postać to nie nasza wina – to mógł być każdy inny piłkarz. Jakbym był podobny do Boruca, być może mówilibyśmy o Borucu. Mamy nadzieję, że Jacek ma dystans do tego.
    Marcin: Uważamy, że jest świetnym zawodnikiem, wiele zrobił dla polskiego futbolu.
    Michał: A przez ten skecz to Jarek będzie miał przesrane.
    Marcin: Jakby coś – Jarosław Sadza go gra, ale nie ma konta na Naszej Klasie tylko na Facebooku. Tak więc można go odnaleźć (śmiech). Pozdrawiamy Jacka.

    Studiuje.eu: Większość ludzi w Polsce kojarzy rozwinięcie waszego skrótu  jako Kabaret Skeczów Męczących, natomiast w Kielcach KSM to nazwa osiedla. Czy w jakiś sposób to was ukształtowało i skąd wziął się pomysł na tę nazwę?

    Marcin: Od Kieleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Pierwszy skład KSM-u był z KSM-u. W ten sposób to powstało. Liceum, do którego chodziliśmy w tamtych czasach znajdowało się na KSM-ie. Karol: Zostaliśmy przy tej nazwie.
    Marcin: Nie wymyśliliśmy niczego lepszego. Prosta sprawa. Nie udało nam się wymyślić nic godnego uwagi, chociaż wydawałoby się to nietrudne.
    Karol: Aczkolwiek zastanawialiśmy się ostatnio czy byśmy mogli sobie jeszcze raz wybrać nazwę – bo jednak przymiotnik „męczące” konotuje negatywnie. Zastanawialiśmy się jak jeszcze moglibyśmy się nazywać, ale nie wiemy. Chyba, że będziemy centralnie cały czas nękać i męczyć show-biznes, nieuczciwość w piłce nożnej, pana Jacka i różne inne osoby publiczne, z których zdarza nam się wyśmiewać, ale myślę, że jednak w sposób nie bardzo uderzający w nich samych tylko bardziej w stereotypy takich ludzi, celebrytów.

    Studiuje.eu: Stajecie się coraz bardziej rozpoznawalni. Czy czujecie na sobie odium sławy?

    Karol: Mnie poznał tutaj ktoś, także czuję to.
    Michał: I pewnie powiedział „O, pożyczyłem ci pieniądze!”.
    Karol: To jest miłe i sympatyczne, naprawdę. Bo tam gdzie sobie jeździmy są różne zjawiska i to jest fajne, jak ktoś poznaje i nie wie skąd i tak się dziwnie patrzy, zerka i nie wie czy to może jakiś dawny znajomy z liceum.
    Michał: Tak jak Borixon – dwa razy koło nas przechodził i myślał pewnie „kurde, skądś ich kojarzę, ale skąd, ja pierdzielę”.
    Marcin: Mnie się osobiście podobało jak szliśmy dzisiaj z Karolem do sklepiku tutaj, po mineralną na chwileczkę. I z tą mineralną idziemy i czterech młodych mężczyzn z niewieloma zębami stało – ewidentnie dużo koncertów już dzisiaj za nimi – tacy bardzo „zmiażdzeni” byli i zapytali, o której ten koncert będzie. No, to mówimy, że o 19:00 - „a będzie jakiś hip-hop?”, my na to „na pewno będzie”. Przeszliśmy i tak słyszę z tyłu „ty, kur...a, oni są z telewizji, ja pierdo...ę!”.
    Takie sytuacje stanowią dla nas formę docenienia, innymi słowy to cieszy. To jest proste i szczere. Rzecz przyjemna i nie męcząca. Po to się tym zajmujemy, żeby ludziom się podobało, a jeśli ludziom się podoba, zaczynają nas rozpoznawać.
    Karol: My jesteśmy kabaretem i bycie celebrytem nas nie dotknie, bo generalnie kabaretów nie dotyka. „Ani Mru-Mru” czy Kabaretu Moralnego Niepokoju nie zobaczy się na „Pudelku” mimo, że czasami coś można by było znaleźć, żeby ich tam umieścić, aczkolwiek takie rzeczy się nie dzieją. To jest fajne w byciu kabareciarzem.

    Studiuje.eu: Występujecie z tuzami polskiej sceny kabaretowej. Z którą ekipą najlepiej wam się współpracowało?

    Marcin: Jest wiele kabaretów, które lubimy, które szanujemy – czy to za sztukę czy za osobistą stronę, ale lubimy grać ze wszystkimi. Z Młodymi Panami lubimy grać, z Paranienormalnymi też. Tak naprawdę lubimy tę półkę, z którą się znamy, spotykamy się, rośliśmy razem, dobijaliśmy do telewizji. Można wymienić kilka kabaretów z naszego rocznika.
    Michał: Taka paka, gdzie jest bardzo dużo samców.
    Karol: Powiemy też, że bardzo miło nam się współpracuje z kabaretami, które gdzieś tam wypłynęły wcześniej, takimi jak wspomniane już „Ani Mru-Mru” czy „Moralny Niepokój” - znamy się, my ich lubimy – ale czy oni nas lubią? Trzeba by ich spytać. Myślę, że chyba tak. Spotykamy się, gadamy. Fajnie jest. Potem już nie gadamy, ale siedzimy jeszcze razem, albo i nie siedzimy. Nie, nie... Kabareciarze tym się różnią od muzyków, że generalnie nie piją. To jest stereotyp. Marcin: Dementujemy.
    Michał: To już jest niemodne – teraz tylko heroina (śmiech).

    Studiuje.eu: Czy są wśród tych najbardziej znanych twórców są tacy, którzy przelewają swoje poczucie humoru tylko na te odgrywane scenki, a tak naprawdę nie wodzirejami w prywatnych kontaktach?

    Marcin: Oj tak, zdecydowanie. My też nie zawsze jesteśmy super-uśmiechnięci, weseli.
    Michał: Generalnie chodzi o to, że funkcjonuje taki stereotyp, że kabareciarz musi być zawsze zabawny.
    Karol: Istnieje taka anegdota z powieści graficznej „Watchman”, gdzie przychodzi facet do psychoanalityka i mówi, że bardzo jest zdołowany, ma depresję i chce się zabić, nie radzi sobie ze swoim życiem, a terapeuta mówi, że występuje w mieście bardzo fajny klaun, naprawdę rewelacyjny. Radzi gościowi, żeby poszedł na jego występ i wszystkie problemy odejdą, a pacjent mówi, że on jest tym klaunem.
    Marcin: My jesteśmy grupą generalnie dość wesołą, ale też czasami jest różnie.
    Karol: Jesteśmy normalnymi ludźmi. Są więksi jajcarze wśród moich znajomych ode mnie, ale siłą rzeczy rzeczy podejście profesjonalne bądź też przekazanie takiego humoru to są dwie różne rzeczy. Bycie jajcarzem na co dzień, a robienie czegoś co ma treść, fabułę, żarty itd., czyli jest klasycznym skeczem to dwie inne sprawy.
    Michał: Amen.

    Studiuje.eu: Czy któryś z waszych skeczy jest „asem w rękawie”? Który najchętniej odgrywacie?

    KSM: „Gdzie baba nie może”(śmiech).
    Marcin: My w ogóle lubimy swoje skecze, dobrze się w nich czujemy.
    Karol: Ja zachęcam do przychodzenia na nasze występy, bo my improwizujemy, lubimy się bawić tym, co robimy.
    Marcin: A jeśli chodzi o tego asa... Mamy nadzieję, że jeszcze nadejdzie. Czekamy na całą talię – będzie jeszcze całą talia.
    Karol: Myślę, że wszystkich zaskoczymy nie raz. Mamy nadzieję, że siebie też zaskoczymy. Uda nam się znaleźć pokłady pozytywnej energii i pomysłów na najbliższe 25 lat. Tego sobie życzymy.

    Studiuje.eu: Tego i my życzymy. Dziękujemy za tę krótką, ale treściwą rozmowę.

    KSM: Dzięki
     

    Fot. 2. Michał Barański www.Studiuje.eu


    Kontakt z redakcją:
    redakcja@studiuje.eu

    Polityka Cookies

    Dział reklamy:
    biuro@studiuje.eu
    tel: 783 748 740