Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej...
fb
 

WŁASNA FIRMA BEZ ZUS! WWW.INKUBATORKIELCE.PL  Tel. 666 640 460

Imprezy w tym tygodniu

    więcej...

     

     

     

     

    Scorpions „Sting in The Tail”


           Pierwszy od 17 lat album legendy niemieckiego (i nie tylko) rocka – grupy Scorpions. Album najprawdopodobniej ostatni. Muzycy zapowiedzieli, że po jego wydaniu ruszają w trasę koncertową, która potrwa do około 2012 r.. a potem udadzą się na zasłużona emeryturę.  

    Chciałoby się dodać „niestety”. Dlaczego? Bo „Sting in The Tail” to album znakomity, najlepsza płyta Scorpionsów od lat a nawet jeden z najlepszych ich albumów w historii i bardzo mocny kandydat do rockowej płyty roku. Całość otwiera „Raised on Rock” – bardzo mocny i energetyczny kawałek – idealny na początek i otwarcie płyty. Co ważne tchnie on świeżością jakiej mogą pozazdrościć najlepsze zespoły młodzieżowe. Jeśli chodzi o styl to chyba najbliżej będzie mu do kawałków Johna Bon Jovi. Dalej „Sting in the Tail” – utwór utrzymany w podobnej stylistyce, ale niestety słabszy. Potem znów coś mocnego – „Slave me”. Pierwszą balladą na płycie jest utwór „The Good Die Young” – utwór wykonany wspólnie z byłą wokalistką Nightwisha -  Tarją Turunen (choć jej udział sprowadza się tylko do chórków). Ballada wykonana jak na Scoriponsów przystało (w końcu to eksperci od rockowych ballad) z porywającym refrenem i pięknymi solówkami. Kolejny utwory „No limit” i „Rock Zone” to zdecydowanie najostrzejsze numery w tym zestawieniu. Ten pierwszy dobry, ten drugi przeciętny. Dalej najbardziej scorpionsowy kawałek na płycie – ballada „Lorelei” przywodząca na myśli dawne kawałki zespołu i ukłon w stronę wiernych fanów. Ukłon bardzo zgrabny i w dobrym stylu. Znów robi się szybko - razem z  „Turn You On” wracamy na ścieżkę rockowego czadu.  I kolejna zmiana tempa- znów scorpionsowa ballada tym razem to „Sly” szczerze mówią chyba jeszcze lepsza od „Lorelei”. Płytę kończą  „Spirit of Rock” – kolejny szybki utwór (niestety chyba najsłabszy na płycie) i lekka ballada o  jakże znaczącym tytule  „The Best Is Yet to Come” (Najlepsze jeszcze przyjdzie”).  Szkoda, że o tej płycie trzeba pisać jako o ostatnim dziele niemieckiej formacji. Pozostaje liczyć, że grupa przemyśli swoja decyzję odnośnie końca kariery. Po tak wspaniałym albumie po prostu im nie wypada…


    Ocena: 5/6
    Paweł Kowalski

     


    Kontakt z redakcją:
    redakcja@studiuje.eu

    Polityka Cookies

    Dział reklamy:
    biuro@studiuje.eu
    tel: 783 748 740