

Studiuje.euRecenzjeQueen + Poul Rodgers - „Live In Ukraine”
Queen + Poul Rodgers - „Live In Ukraine”
Powrót Queen na scenę muzyczną w 2004 r. był z pewnością jednym z bardziej kontrowersyjnych muzycznych przedsięwzięć ostatnich lat. Czy może istnieć Quuen bez Freddiego Mercury? Czy może istnieć Queen bez Johna Deacona (basisty grupy)? Okazało się, że tak tyle, że pod nazwą Queen + Poul Rodgers.
Gitarzysta Brian May i perkusista Roger Taylor postanowili wskrzesić zespół a do współpracy zaprosili (niestety niezbyt znanego nad Wisłą) wokalistę Poula Rodgersa, wcześniej związanego z takimi zespołami jak Free czy Bad Company. Mimo kontrowersji zespół osiągnął duży sukces – na koncerty waliły tłumy, a wydana płyta i DVD „Return of the Champions”, z zapisem koncertu w Sheffield, okazały się naprawdę ciekawym muzycznym przeżyciem.
Postanowiono pójść za ciosem i w 2008r. wydano płytę studyjną - pierwszą nową płytę Queen od 1995 r.- pod tytułem „The Cosmos Rocks”. Niestety album prezentował się tylko przeciętnie i nijak miał się do poprzednich dokonań „Królowej”.
Mimo to w tym samym roku Queen wyruszył w trasę, na której jednym z przystanków była Ukraina, konkretnie Charków. Koncert w tym miejscu miał charakter charytatywny i darmowy – grupa wspomogła promocję walki z AIDS. Wydarzenie oglądało na żywo aż 350 000 osób, a teraz do sklepu trafiają CD i DVD z tego koncertu.
Po pierwsze zaznaczę, że nie byłem przeciwnikiem tej współpracy. Paul Rodgers to wielki głos i chociaż nie przypomina w ogóle Freddiego (czy jego ktokolwiek może przypominać?) to w wielu piosenkach z repertuaru Queen sprawdził się znakomicie. Naprawdę miło słuchało się takich hitów jak „The Show Must Go On”, „Crazy Little Thing Called Love” czy „We Are The Champions” w nowych aranżacjach. Miło słuchało się też przebojów z repertuaru Poula Rodgersa z czasów Free i Bad Company jak choćby „All Right Now”. Jednak to co świetnie sprawdzało się na pierwszym koncertowym albumie „Return of the Champions” nie bawi już tak na „Live In Ukraine”.
Przede wszystkim niewielkie zmiany objęły listę wykonywanych utworów. Znów wiec słuchamy niemal wszystkich tych samych piosenek co na „Return of the Champions”. Z nowego albumu„The Cosmos Rocks” zespół zagrał tylko trzy utwory „C-lebrity”. „Cosmos Rockin'” i „Say It's Not True”. Na szczęście wypadają na żywo dużo lepiej niż na albumie studyjnym. Z nowości- w porównaniu z „Return of the Champions” najlepiej wypadają jednak kawałki z dyskografii Poula Rodgersa: „Seagull”, śliczny gitarowy kawałek „Shooting Star” i przepiękna ballada „Bad Company”. To najmocniejsze punkty jeśli chodzi o to wydawnictwo. Cała reszta poza wtórnością odznacza się też słabszym niż na „Return of the Champions” wykonaniem. Utwory są tu grane relatywnie wolniej, mniej dynamicznie. Nie czuć tej pasji i radości jak towarzyszyła pierwszej trasie koncertowej. Ukraińska publiczność w większości dostroiła się do tego poziomu biernie przyglądając się występowi.
„Live In Ukraine” to po prostu naciąganie fanów na wydanie kolejnych pieniędzy na produkt z logo Queen na okładce. Jeśli macie „Return of the Champions” to raczej wstrzymajcie się z zakupem. Szkoda płacić za praktycznie ten sam, w dodatku nieco gorszy towar. Płyta dowodzi także ,że formuła współpracy Queen z Poula Rodgersem wyczerpała się. Widać zespół doszedł do tego samego wniosku. Poul Rodgers ogłosił niedawno zakończenie swej współpracy z Queen…
Fotografia: http://213.234.216.181/bcovers/alb40875.jpg
Paweł Kowalski
