WŁASNA FIRMA BEZ ZUS! WWW.INKUBATORKIELCE.PL Tel. 666 640 460
Jeśli mam się pokusić o podsumowanie, to mam dużo zastrzeżeń do chłopaków, bo mieliśmy to rozstrzygnąć w ciągu 90 minut, a nie po dogrywce. Całe szczęście, że nie doszło do rzutów karnych. Walczyliśmy do końca i byliśmy zdeterminowani, aby zakończyć to wcześniej – powiedział Leszek Ojrzyński po wygranym meczu z Pucharu Polski z Olimpią Elbląg.
Leszek Ojrzyński: - Jeśli sięgnę pamięcią, to jeszcze nie uczestniczyłem w takim meczu. Rzadko się zdarza, żeby w dogrywce drużyna miała dwa rzuty karne i ich nie wykorzystała. Była dramaturgia do końca, bo jeden z tych niefortunnych strzelców „jedenastek” w ostatniej minucie ustalił wynik spotkania. Jesteśmy w kolejnej rundzie Pucharu Polski. Jeśli mam się pokusić o podsumowanie, to mam dużo zastrzeżeń do chłopaków, bo mieliśmy to rozstrzygnąć w ciągu 90 minut, a nie po dogrywce. Całe szczęście, że nie doszło do rzutów karnych. Walczyliśmy do końca i byliśmy zdeterminowani, aby zakończyć to wcześniej. Mam nadzieję, że nie będzie żadnych kontuzji po tym spotkaniu, bo kilku chłopaków narzekało na jakieś urazy i w końcówce w zasadzie chodzili na boisku. Obyśmy wylizali rany i dobrze się przygotowali do ligi.
Zachowania bramkarza przed karnymi mogło wytrącić Kiercza i Kijanskasa z równowagi. Udało mu się, bo skutecznie obronił „jedenastki” rzucając się w ten sam róg. To już jednak historia. Dobrze, że cisnęliśmy do końca i zdobyliśmy bramkę na 2:1.
Krzysztof Kiercz: - To było niestandardowe zachowanie bramkarza, ale starałem się o tym nie myśleć przed wykonaniem karnego. Miałem uderzyć w ten róg, który strzelałem na treningach. Wypracowałem sobie kilka wariantów i wybrałem jeden z nich. Golkiper przechytrzył mnie i w ciemno poszedł w tamtą stronę, dlatego niestety wybronił strzał. Dobrze, że walczyliśmy do końca i „Tadzio” zdobył bramkę w ostatniej minucie.
Mieliśmy skończyć mecz w 90 minutach, aby stracić jak najmniej sił. Przecież za tydzień mamy już rozgrywki ligowe. Niestety wkradło się trochę dekoncentracji i daliśmy się za bardzo cofnąć do defensywy. Sprokurowaliśmy rzut karny w doliczonym czasie i był remis oraz dogrywka. Chwała jednak, że wydarliśmy ten awans.
Tadas Kijanskas: - Wcześniej w zespole litewskim strzelałem karne i zawsze mi to wychodziło. Wiadomo, że musi zdarzyć się taki moment, że nie wykorzystasz „jedenastki”. Cieszy jednak podwójnie, że w ostatniej minucie strzeliłem zwycięskiego gola i nie trzeba było czekać na tę loterię. Wtedy byłaby na nas podwójna presja.
Dużo wydarzyło się w tym meczu. Te pucharowe starcia z drużynami z niższych lig gra się bardzo trudno. Podróż też nie była łatwa, bo jechaliśmy 10 godzin. Nie ma jednak co narzekać.
W pierwszej połówce zagraliśmy całkiem nieźle. Strzeliliśmy bramkę do przerwy i według planu mieliśmy strzelić kolejne. Tego się nie udało wykonać i niestety w końcówce był rzut karny dla gospodarzy. Potem strzeliliśmy nieuznanego gola, ale nie mnie oceniać, czy był spalony. Sędzia jednak słusznie podyktował karne dla naszej drużyny, ale zarówno ja i Krzysiu tego nie wykorzystaliśmy. Bramkarz zaskoczył swoim zachowaniem. Bo raz stał w jednym rogu, drugi raz w drugim. Chyba wybił z takiego rytmu, bo ja zwykle się strzela, to golkiper stoi na środku bramki. Już przed uderzeniem zdecydowałem jednak w którą stronę strzelę. On obronił, brawo dla niego. Przybiłem piątkę po meczu i powiedziałem, ze bardzo dobrze się zachował.
Mateusz Kępiński
mateusz.kepinski@korona-kielce.pl
Źródło: www.korona-kielce.pl
Kontakt z redakcją:
redakcja@studiuje.eu
Polityka Cookies
Dział reklamy:
biuro@studiuje.eu
tel: 783 748 740