Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej...
fb
 

WŁASNA FIRMA BEZ ZUS! WWW.INKUBATORKIELCE.PL  Tel. 666 640 460

Imprezy w tym tygodniu

    więcej...

     

     

     

     

    Był Lwów – czas na Budapeszt!


    Znów zaczęło się niewinnie: tablica informacyjna, ogłoszenie, telefon – „Wojtek jedziemy”, zapisy, wpłata, wyjazd. Miejsce spotkania to samo: rektorat przy ulicy Żeromskiego, godzina 22:00. Dnia 3 kwietnia wyruszyliśmy w podróż. Całe szczęście nie traciliśmy czasu na przejściach granicznych.

    Jak wiadomo Polska i kraje, których to granice przekraczaliśmy (droga wiodła oczywiście przez Słowację) są członkami Układu Schengen (tego szczęścia nie mieliśmy jadąc na Ukrainę). Około godziny dziewiątej rano byliśmy już na miejscu. Tym razem zawitaliśmy na cały dzień do Budapesztu – stolicy Węgier. Choć stare przysłowie mówi, że „Polak – Węgier, dwa bratanki”, za nic w świecie nie mogliśmy się z tym narodem dogadać. No, przynajmniej, jeśli chodzi o kwestie związane z tzw. „barierą językową”.

    Wszyscy zebraliśmy się na Placu Bohaterów (Hősök tere) i omówiliśmy plan zwiedzania miasta. Na tymże placu znajduje się pomnik Tysiąclecia, który – jak sama nazwa wskazuje – został wzniesiony w celu uczczenia tysiąclecia państwowości Węgier. Pomnik otoczony jest półkolistą kolumnadą. Pomiędzy kolumnami stoją posągi najznakomitszych węgierskich przywódców. W tym elitarnym gronie znajdują się postaci dobrze znane z historii Polski. Lajos I Nagy, czyli po naszemu Ludwik I Węgierski, król Polski i Węgier, tudzież Szent László – Władysław I Święty – urodzony w Polsce syn nieznanej z imienia córki Mieszka II Lamberta. Obok placu znajduje się stacja metra, gdzie się udaliśmy. Zakupiliśmy bilety jednodniowe, aby móc poruszać się linią M1 budapeszteńskiego metra, która to – zaraz po Londynie – jest najstarszą w Europie.

     

    Kilka minut później byliśmy już przed budynkiem Parlamentu. 17000 m2 powierzchni użytkowej robi ogromne wrażenie. Na przeciwko siedziby posłów mieści się Muzeum Etnograficzne, który stanowi idealne dopełnienie budowli Parlamentu. Krótki spacer po Placu Lajosa Kossutha i… zwiedzamy dalej. Pora na przejście Mostem Łańcuchowym na drugą stronę modrego Dunaju, a tam już czekało na nas Wzgórze Zamkowe i Zamek Królewski. Męcząca wędrówka pod górę zmusiła nas do odpoczynku i posilenia się. Przenieśliśmy się na Plac św. Trójcy skąd rozciągał się widok na drugą stronę rzeki. Po wschodniej stronie placu znajduje się kościół Macieja otoczony Basztami Rybackimi. Przed Świątynią stoi pomnik króla Stefana. Kiedy już zapełniliśmy żołądki wyruszyliśmy metrem, aby kilka chwil później przechadzać się najbardziej znaną ulicą Budapesztu – ulicą Váci. Kiedy znaleźliśmy się na

    Placu Vörösmarty zrobiliśmy sobie kilkugodzinną przerwę na piwo i słodkie specjały węgierskich cukierników. Z centrum miasta wybraliśmy się na zwiedzanie Bazyliki św. Stefana, po drodze zahaczając o Wielką Synagogę, która jest największym w Europie i drugim na świecie obiektem kultu żydowskiego. Kiedy dotarliśmy już przed świątynię, jej rozmiar zwalił nas z nóg, Ogromny budynek mogący pomieścić 10000 osób zajmuje powierzchnię ponad 410 m2. W nawie bocznej przechowywana jest także zmumifikowana prawica św. Stefana – najważniejsza z relikwii węgierskich. Po odwiedzeniu wszystkich świątyń i najciekawszych budynków, które były uwzględnione w planie wycieczki udaliśmy się na najdłuższą ulicę Budapesztu – Aleję Andrássy'ego. Na tejże ulicy znajdują się monumentalne kamienice, siedzibę także mają cenione instytucje kulturalne, wiele restauracji, banków i międzynarodowych przedsiębiorstw. Naszą uwagę przykuła Opera Narodowa (Magyar Allami Operaház). Tuż po wejściu do budynku opery warto zwrócić uwagę na pięknie zdobione sklepienie foyer, które przedstawia Muzy i Geniuszy. Nasze nogi poniosły nas przed Muzeum Dom Terroru, którego głównym zdaniem stało się uświadomienie młodym pokoleniom, jak wyglądało codzienne życie Węgrów w okresie totalitaryzmu – wpierw nazistowskiego, później – komunistycznego. Późnym popołudniem mieliśmy znów kilka chwil dla siebie. Pojechaliśmy na stację Oktogon i na placu o tej samej nazwie gościliśmy w największej na świecie restauracji Burger King. Po zwiedzeniu ośmiokątnego placu (właśnie z powodu układu geometrycznego wziął on swoją nazwę) i zajrzeniu do kilku sklepików udaliśmy się żółtą linią metra w podróż przez całą stolicę Madziarów. Gdy czas wolny dobiegł końca musieliśmy się stawić na zbiórce opodal Hősök tere, skąd pojechaliśmy na Górę Gellérta, aby pod osłoną nocy podziwiać widok panoramy Budy i Pesztu. Pięknie prezentował się także Dunaj wraz z odbijającymi się w jego wodach oświetlonymi mostami.

    Całe miasto zrobiło na nas duże wrażenie, zwłaszcza jeśli chodzi o wielkość i ilość dóbr kulturalnych i zabytkowych, nie dających się porównać z tym skrawkiem, który oglądać możemy w Warszawie. Czekamy z niecierpliwością na kolejne weekendowe wypady za Kielce.

     

     

    Paulina Łasińska

    Wojciech Płeszka

     

     

    fot 1. http://www.top.turystyka.pl/res/zdj/Wegry/01-1-Budapeszt/05-Budapeszt.jpg

    fot.2 http://mapy.pomocnik.com/img/photos/BudapestKeletiStation.jpg 

     


    Kontakt z redakcją:
    redakcja@studiuje.eu
    tel: 664 728 181

    Polityka Cookies

    Dział reklamy:
    biuro@studiuje.eu
    tel: 783 748 740

    sitemap