Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej...
fb
 

WŁASNA FIRMA BEZ ZUS! WWW.INKUBATORKIELCE.PL  Tel. 666 640 460

Imprezy w tym tygodniu

    więcej...

     

     

     

     

    Kawosz w herbaciarni (czyli myśli nieuczesane z życia wzięte)


    Jako osoba uzależniona od kawy, przesiadująca godzinami w kawiarniach, postanowiłam się przełamać i wybrać do herbaciarni. Wyciągnęła mnie tam moja przyjaciółka, bym spróbowała naprawdę dobrej herbaty, nie takiej zwykłej, którą pije się codziennie. Oto opowieść o mojej wyprawie do jednej ze śląskich herbaciarni.

     

                Pojechałam na Święta do domu. Umówiona byłam z Justyną na „babski wypad na miasto” - ale ona miała inne plany. Zaprosiła mnie na herbatę do popularnej w mieście herbaciarni – była kolejną osobą usiłującą mnie do tego przekonać. Tylko jej się to udało. Weszłam więc do tejże herbaciarni, zobaczyłam jej wystrój i... zakochałam się w nim! Cudowny zapach wydzielany przez sheeshę, zmieszany z zapachem parzonych herbat wywołał w moim mózgu wspomnienia pomaturalnego wyjazdu do jednego z krajów arabskich. Przesympatyczny „herbaciarz” zaprowadził nas do jednej z kilku wnęk, w których umieszczono całe mnóstwo wygodnych poduszek do siedzenia i niski stolik z pojedynczą świeczką na środku. Nad stolikiem wisiała stylizowana na arabską lampa. Usiadłam, dostałam do ręki menu i „opadła mi kopara”. Wybór herbat był niesamowity – od najzwyklejszej herbaty po najbardziej wymyślną w cenach naprawdę przystępnych jak na mój studencki portfel. Nie umiałam się zdecydować na jakąś konkretną, co głośno zakomunikowałam Justynie. Wtem nad naszymi głowami rozległ się głos: „Lubi pani orzechy?”. Potwierdziłam, że tak, lubię. „To zrobię pani coś dobrego!”.

                I „herbaciarz” zaparzył mi „turecki przysmak” - skosztowałam go pod jego czujnym okiem i zaniemówiłam. Kawa się do tego nie umywa! Delektowałyśmy się pełnym czajnikiem herbaty (każda swoim zresztą) dobre dwie godziny. I uznałyśmy, że mogłybyśmy tam siedzieć jeszcze dłużej, rozmawiając z „herbaciarzem” - bardzo rozmownym, dowcipnym i przesympatycznym studentem. Konwersowaliśmy na temat studiów i na temat kaw, herbat i produktów Tesco (nie pytajcie jak do tego doszło). Szkoda, że trwało to tylko te kilka godzin – chętnie bym tam posiedziała dużo dłużej – wystrój wnętrz nastroił mnie bardzo pozytywnie, przypominał mi tamte wakacje sprzed kilku lat (ha, myśleliście, że przyznam się, ile to było DOKŁADNIE lat? Nic z tego! Kobiet się o wiek nie pyta!). Na pewno będę tam wracała... Przekonałam się do herbaty – i do herbaciarni również.

     

                A kawa? Zawsze zostaje mi przesiadywanie w kilku ulubionych kieleckich kawiarniach... Albo po prostu w domu, przed laptopem, z ulubioną kawą w ulubionym kubku. Jakieś nałogi w końcu trzeba mieć, prawda?

     

     

     

    Karolina Furyk

     

     

    (Autorka prosi fanów herbaty o namiary na dobrą, kielecką herbaciarnię. Jeśli takowej nie ma – uprasza się o jej stworzenie! Chętnie ją odwiedzę i opowiem, jak było).

     

     

    Fotografia: www.lukasztyrala.files.wordpress.com


    Kontakt z redakcją:
    redakcja@studiuje.eu
    tel: 664 728 181

    Polityka Cookies

    Dział reklamy:
    biuro@studiuje.eu
    tel: 783 748 740

    sitemap