Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej...
fb
 

WŁASNA FIRMA BEZ ZUS! WWW.INKUBATORKIELCE.PL  Tel. 666 640 460

Imprezy w tym tygodniu

    więcej...

     

     

     

     

    Ona czy On?


    Odpowiedź według jednego ze szwedzkich przedszkoli brzmi: przyjaciel. Zakazano w nim bowiem używania słów „ona” i „on”, jako potencjalnie zagrażających wyrównywaniu szans między płciami, zastępując je słowem „przyjaciel”. Prawda jest taka, że różnice takie zawsze były i zawsze będą (chociażby fizyczne) i nic tego nie zmieni.
     

                Przypatrzmy się bliżej wyrównywaniu takowych szans w Polsce. Łatwo da się zauważyć, że rola mężczyzny to wciąż rola dominująca. Kobieta pełnić winna według naszych przodków rolę kury domowej, Matki Polki, zawsze chętnej i gotowej do zamknięcia się na cztery spusty w domu i nie mającej własnego zdania. Od lat jednak – można by rzecz, że od czasów rewolucji seksualnej w XX wieku – kobieta ma teoretycznie (!) takie same prawa jak mężczyzna. Ileż to razy widziałam kobiety wykonujące męskie zawody! A mężczyźni wykonujący żeńskie? Też się tacy znajdą, ba, nawet powstają o nich książki (np. „Nianiek” - przy okazji do użytku wszedł ten neologizm). Swojego czasu głośny był problem, jak nazwać kobietę za kierownicą – mężczyzna to kierowca, a kobieta... Kierownica? Nazewnictwo może stanowić pewien problem, jednak neologizmy to polska specjalność. 
     
                W znaczeniu zawodowym różnice między płciami faktycznie się zacierają. Ale co się dzieje, gdy z chłopca i dziewczynki chcemy zrobić „przyjaciela”?
                W psychologii ważne jest, by dzieci znały swoje role w społeczeństwie. Moim zdaniem błędem jest – przynajmniej od pewnego momentu ich życia – traktowanie chłopca i dziewczynki tak samo. Nasze babcie miały dla chłopców zarezerwowany kolor niebieski, dla dziewczynek – różowy. I to nie tylko w kwestii ubranek. Do niedawna wszystkie gadżety dla niemowląt miały prawie tylko te dwa kolory. Było jasne, że dziecko w niebieskim ubranku to chłopiec, a w różowym – dziewczynka. Teraz kolory nie mają takiego znaczenia jak chociażby 20, 30 lat temu. A gdyby potraktować chłopca jak dziewczynkę i na odwrót? Gdyby faktycznie uznać, że istnieje jedna jedyna płeć (wspominany „przyjaciel”)? W moim mniemaniu efekty takiego zabiegu byłyby szkodliwe dla psychiki dziecka, a raczej psychiki późniejszego nastolatka czy dorosłego. Na ulicach czasem nie da się odróżnić mężczyzny od kobiety – patrz: pseudogwiazdy telewizji TVN Michał Szpak i Madox – co już teraz skutkuje pewnymi niedopowiedzeniami w kwestii ich seksualności.

                Wracając do tematu ubrań, tu również często nie widać rozgraniczenia na płeć. Dopóki w sklepie są wyraźnie oznaczone działy damski i męski, wszystko jest w porządku. Gdy jednak takich działów nie ma, bywa ciężko z domyślaniem się, czy te urocze dżinsy są damskie czy męskie. Pamiętam, że babcia tłumaczyła mi to na przykładzie zapięcia spodni – jeśli guziki są zapinane na lewą stronę, to spodnie/płaszcz/koszula są damskie. Teraz to bez znaczenia. Jedyny damski pewnik to sukienki i spódnice. No i bielizna. Gdzie tu wyrównywanie szans? To raczej zagrażanie naszemu poczuciu estetyki. Podobnie jest z fryzurami. Kiedyś długie włosy były przeznaczone dla kobiet, a krótkie dla mężczyzn. Patrząc na dzisiejsze fryzury – to podejście nie ma racji bytu.

                Pozostaje więc jedno. Wyrównywać szanse między płciami, ale z pominięciem strony wizualnej. Nie chciałabym, żeby moją córkę ktoś pomylił z synem albo mojego przyjaciela z kobietą. To zabawne, ale tylko przez chwilę. Potem nadchodzi Refleksja: czy warto żyć w społeczeństwie jednopłciowym? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami.

     

    Karolina Furyk


    Kontakt z redakcją:
    redakcja@studiuje.eu
    tel: 664 728 181

    Polityka Cookies

    Dział reklamy:
    biuro@studiuje.eu
    tel: 783 748 740

    sitemap